Korespondencja z Voss
Voss to mała górska miejscowość położona 100 km od Bergen nad górskim jeziorem. Stąd wyjeżdża się kolejką na uwielbiane przez norweskie rodziny tereny narciarskie, jedne z najlepszych w Skandynawii. Ale na tydzień przed Wielkanocą Voss anektują na trzy dni miłośnicy muzyki improwizowanej. Od 38 lat odbywa się tu jeden z najważniejszych festiwali Vossa Jazz poważany za kreatywność, otwartość i premierowe koncerty.
Kto ma w Norwegii coś nowego do pokazania, przyjeżdża właśnie tu. A że w jazzie i stylach, które chętnie z jazzem się łączą Norwegowie są światową potęgą, jest czego posłuchać.
Koncerty odbywają się w dwunastu miejscach, ale wszędzie można się dostać pieszo. Organizatorzy wynajmują sale w hotelach, miejscowe centrum kultury, jakim mogłoby się szczycić każde miasto wojewódzkie w Polsce, kościół, puby i restauracje. Muzyka jest wszędzie, nawet w plenerze, choć wiosenna aura w tym rejonie nie zawsze jest łaskawa.
Co ciekawe, największym magnesem nie są gwiazdy zagraniczne, a norweskie sławy. Kiedy odwołano występ Overtone Quartet Dave'a Hollanda z powodu choroby jego żony, a w zamian zapowiedziano koncert norweskiego tria Jokleba, nikt nie oddał biletu, a sala na ok. 1500 osób wypełniła się do ostatniego miejsca. Trio tworzą znani i za granicą.