Jest pani z tych Poniatowskich?
Sarah Lavoine
: Tak, mogę się pochwalić książęcym tytułem i pochodzeniem z rodziny ostatniego króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego.
Aktualizacja: 23.04.2011 01:14 Publikacja: 23.04.2011 01:14
Foto: Archiwum
Jest pani z tych Poniatowskich?
Sarah Lavoine
: Tak, mogę się pochwalić książęcym tytułem i pochodzeniem z rodziny ostatniego króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego.
Czy we Francji to ma jakieś znaczenie?
Poniatowskich z „tych" jest pełno na świecie i w młodości zdarzało mi się uczestniczyć w rodzinnych zjazdach. Głównie dlatego, że mój ojciec Jean Poniatowski przykłada dużą wagę do rodzinnych tradycji. Mówiąc szczerze, dla mnie nie było to już takie ważne. W młodości wręcz się buntowałam. Ale i tak chyba mniej niż moja starsza siostra Marie. Mnie podobało się uczestniczenie na przykład w takim balu debiutantek w Hotel de Crillon, gdzie nosiłam wspaniałą kreację od Diora, ale częściej od powiewnych sukienek i pantofelków nosiłam dżinsy, glany i skórzaną kurtkę.
Czy polskie korzenie arystokratyczne są dla pani ważne?
Byłam tylko raz w Polsce razem z ojcem, który chciał mi pokazać ojczyznę naszych przodków. Moje życie toczy się całkowicie we Francji, ale z wiekiem, i posiadając własne dzieci, zaczynam coraz bardziej interesować się historią rodziny.
Lepiej jest więc być z „tych" Lavoine'ów?
Mój mąż Marc Lavoine rzeczywiście jest bardzo znanym francuskim piosenkarzem i aktorem, ale nie wyszłam za niego dla nazwiska, tylko po prostu zakochaliśmy się w sobie. Postanowiłam, że moje dzieci będą nosiły podwójne nazwisko Poniatowski-Lavoine. Osobiście uważam, że nazwisko z konotacjami artystycznymi jest mniej obciążające niż z polityczno-arystokratycznymi. Dodanie Poniatowskich było jednak bardzo ważne dla mojego ojca, który mając dwie córki, nie przekazałby nazwiska dalej.
Nieustannie się przeprowadzaliśmy z miejsca na miejsce, więc nasze domy też nieustannie urządzaliśmy od początku
Noszenie rozpoznawalnego nazwiska pomaga czy raczej przeszkadza?
To zależy od sytuacji, kontekstu i ludzi, których się spotyka. Pochodzenie z rodziny Poniatowskich nie zawsze miało same dobre strony. Pamiętam, kiedy chodziłam do szkoły, Michel Poniatowski, kuzyn mojego ojca, był ministrem w ówczesnym rządzie. Jego polityka nie podobała się wszystkim nauczycielom. Nieraz słyszałam uszczypliwości z powodu nazwiska.
Ale czy takie koneksje to nie jest promocja dla pani, architekta wnętrz?
Jeśli ludziom nie podobałoby się to, co robię, to by mnie nie zatrudniali, choćbym nie wiem jak się nazywała i jeszcze im dopłacała. Może z tego względu bardziej się mną interesują, ale kto chciałby mieszkać we wnętrzu, którego by nie znosił tylko dlatego, że zaprojektowała je panienka z rodziny Poniatowskich i Lavoine'ów!
Studiowała pani filozofię, komunikację i teatrologię. A zajęła się urządzaniem wnętrz?
To pasja, którą odziedziczyłam po mamie. Moja mama Sabine Marchal jest projektantką i przy niej zaczynałam karierę. Choć wszystko zaczęło się już chyba wcześniej, gdyż nieustannie się przeprowadzaliśmy z miejsca na miejsce, więc nasze domy trzeba było też nieustannie urządzać od początku. Lubiłam chodzić po sklepach, wybierać, dopasowywać itp. Zajmowałam się urządzaniem wnętrz najpierw dla siebie, a następnie pomyślałam, że fajnie będzie sprawiać swoją pasją przyjemność także innym. Styl mojej mamy określiłabym jako bardziej tradycyjny. Osobiście czułam, że potrzebuję czegoś, co będzie lepiej charakteryzowało dzisiejszy eklektyzm, dlatego rozpoczęłam współpracę z architektem Franćois Schmidtem, który jest bardzo nowoczesny. Od 2002 roku działałam na własny rachunek.
Jak określiłaby pani więc swój styl?
Współczesny, ale ciepły, nie zimny. Lubię kolory, ale takie, które nie przytłaczają, lecz wprowadzają życie. Szlachetne materiały, których nie trzeba dodatkowo ozdabiać, bo stanowią piękno samo w sobie. Lubię prostotę, ale wyrafinowaną i przemyślaną w każdym elemencie dekoracji. Zajmuję się urządzaniem i małych mieszkanek, i dużych domów.
Dostosowuję się także do wymogów i gustów klientów, bo to oni będą mieszkali w tych wnętrzach, które zaprojektuję. Gdy mnie się coś podoba i na siłę przekonuję do tego drugą stronę, to wiem, że jeśli nawet mi się to uda, to tylko na chwilę. Chcę, aby ludzie mieszkali w wymyślonych przeze mnie przestrzeniach i czuli się w nich szczęśliwi.
Z jakiego projektu jest pani najbardziej zadowolona?
Nie chcę wyróżniać pracy dla żadnego z klientów, by nie urazić innych. Jeszcze ktoś by przyszedł i zażądał poprawki (śmiech). Więc odpowiem, że ten z przyszłości. Najlepszym przykładem mojego stylu jest paryski loft, w którym mieszkam. Przeważają w nim białe ściany, co daje poczucie czystości, prostoty i przestrzeni. Jednocześnie pozwala wydobyć elementy wystroju, w którym stare miesza się z nowym. Mam wspaniały widok z okna, który stanowi element wystroju. Obok umieściłam lustra odbijające światło, które są bardzo ważnym elementem we wnętrzu.
Ma pani troje dzieci: Yasmine, Romana i Milo, więc połączenie pracy i życia domowego to spory wysiłek. Czy nie lepiej byłoby nie pracować i być po prostu księżniczką?
Nie różnię się niczym od innych kobiet, które muszą być doskonale zorganizowane, aby podołać wszystkim obowiązkom. I doprawdy nie ma znaczenia, że dodam przed swoim nazwiskiem tytuł, bo nie zmienia to niczego w planie dnia. Tego, co po prostu muszę zrobić.
Wnętrza projektu Sarah Lavoine: www.sarahlavoine.com
—rozmawiała Kamilla Staszak
© Licencja na publikację
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Źródło: Rzeczpospolita
Jest pani z tych Poniatowskich?
Sarah Lavoine
Zamek Królewski w Warszawie prezentuje cenną kolekcję sztuki europejskiej, pochodzącą z Narodowego Muzeum Sztuki im. Bohdana i Warwary Chanenków w Kijowie.
Wraz z Katarzyną Czajką-Kominiarczuk, twórczynią bloga Zwierz Popkulturalny, recenzentką i autorką książek o popkulturze, rozmawiamy na temat seriali. Jakie tytuły zasługują na miano produkcji roku? Na jakim etapie streamingowej rewolucji się znajdujemy?
W stolicy Szwecji ruszył Tydzień Noblowski. Rozpoczął się od tradycyjnego przekazania osobistych przedmiotów należących do tegorocznych noblistów do sztokholmskiego Muzeum Nagrody Nobla oraz sygnowania krzeseł w tamtejszej kawiarni.
W wieku 87 lat zmarł Stanisław Tym, autor tekstów, aktor, reżyser, a także dyrektor teatrów. Masową popularność zdobył jako prezes Ryszard Ochódzki w filmach „Miś”, „Rozmowy kontrolowane” i „Ryś”. Był również felietonistą „Rzeczpospolitej”.
Bank zachęca rodziców do wprowadzenia swoich dzieci w świat finansów. W prezencie można otrzymać 200 zł dla dziecka oraz voucher na 100 zł dla siebie.
Polska kultura straciła jednego ze swoich najwybitniejszych artystów – Stanisława Tyma. Aktor, reżyser i satyryk, zmarł w wieku 87 lat. Ludzie kultury i politycy żegnają legendę polskiego filmu.
Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski zaprasza na finałowy etap jesienno-zimowego programu „Otwieramy się!”. To ponad 40 projektów artystycznych.
Twórcy serwisu Taste Atlas ogłosili doroczną listę 100 najlepszych kuchni na świecie. Czołówkę zdominowali Europejczycy. Które miejsce zajęła w tym zestawieniu kuchnia polska?
Czego mężczyźni zazdroszczą kobietom — i odwrotnie? Odpowiedzi na to pytanie poszukała grupa czeskich naukowców w ramach ankiet, które przeprowadzili wśród przedstawicielek i przedstawicieli obydwu płci.
Co będzie modne w 2025 roku? Eksperci serwisu internetowego Pinterest przedstawili listę trendów, które ich zdaniem mogą dominować w nadchodzących miesiącach.
Historyczne skrzypce Stradivariusa niebawem trafią na aukcję. Zdaniem ekspertów może paść rekord. Jaka jest historia instrumentu, który budzi takie emocje?
Nigdy nie wydałabym pieniędzy na drogie ubrania czy wyznaczniki statusu. Nie znoszę logotypów i ostentacyjnych symboli nowobogactwa. Uważam, że są głupie, niepotrzebne i tylko dzielą ludzi. Luksus to swoboda decydowania o swojej codzienności – mówi Lara Gessler.
Przepraszam za późną odpowiedź! – takie sformułowanie nasuwa się automatycznie, gdy w natłoku obowiązków regularne reagowanie na maile czy wiadomości tekstowe staje się nie lada wyczynem. Jak poradzić sobie ze zjawiskiem zwanym messaging guilt?
Członkowie zespołu The Rolling Stones odpoczywają od koncertowania, ale to nie znaczy, że próżnują. Muzycy znaleźli nowy sposób na to jak zarabiać na marce, którą stworzyli.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas