— Ech, ten Krasnal Hałabała - macha ręką. - Cały czas pokutuje. Nawet są przedszkola jego imienia. Ale pochwalę się, że przedszkole w centrum Warszawy przy ul. Kruczej nosi imię Zdzisława Witwickiego!
Ja wychowywałem się poza stolicą, w Kole, nad piękną rzeką Wartą, w krajobrazie malowniczym, otoczonym nieskażoną przyrodą. Czy tamte lata miały jakiś wpływ na moją twórczość? Być może, choć przecież później przyszło to, co najgorsze, czyli wojna, która zaciążyła na mojej młodości — wspominał przed dwoma laty na łamach Dziennika Wschodniego.
Wszystko podobno zaczęło się od tego, że w czasie wojny sam sobie, a także koleżankom i kolegom, robił ilustracje do szkolnych lektur. Nic dziwnego, że gdy w 1946 roku otworzyła się taka możliwość, zdał do warszawskiej ASP na wydział grafiki. Po studiach trafił do wydawnictwa Nasza Księgarnia. Szybko został redaktorem artystyczno-graficznym.
Jego debiutancką książeczką był "Mały ratownik" Adama Bahdaja.
W sumie zilustrował ponad siedemdziesiąt książek. Wśród nich: "Malowany ul" Adama Bahdaja, "Pajacyk Faramuszk" Guglielma Zucconiego, "O wróbelku Elemelku", "Wróbelek Elemelek i jego przyjaciel", "Psoty i kłopoty wróbelka Elemelka" Hanny Łochockiej, "Pimsa, którego nie ma" Joanny Papuzińskiej, "Z przygód krasnala Hałabały" Janiny Krzemienieckiej, "Zimę z białym niedźwiedziem" Heleny Bechlerowej, "Krasnalka Gapcia" Wiery Badalskiej i "Apolejkę i jej osiołka" Marii Krüger. Projektował też obwoluty płyt, okolicznościowe pocztówki, kalendarze. Jego prace pokazywano w kraju i za granicą, m.in. w Bolonii, Pradze, Bratysławie i Londynie. Jest laureatem Medalu Polskiej Sekcji IBBY (International Board on Books for Young People) w 2001, i Medalu Zasłużony Kulturze Gloria Artis (2010).