Grana przez Manganiello postać – dobry wilkołak, który usiłuje zapanować nad swymi zwierzęcymi instynktami – pojawiła się gościnnie już w trzecim sezonie obsypanego nagrodami serialu. W najnowszym, czwartym, Alcide Herveaux awansuje do grona głównych bohaterów. To zasługa przede wszystkim Manganiello, który spodobał się widowni tak bardzo, że otrzymał od producentów „Czystej krwi" angaż na – bagatela – sześć lat.
Gwiazdor, który przyjechał niedawno do Warszawy promować nowe odcinki serialu, nie kryje, że rola Alcide'a zmieniła jego życie zawodowe. Posypały się ciekawe propozycje, takie jak udział w komedii romantycznej u boku Jennifer Lopez i Cameron Diaz. Ale zdarzyła się też kolizja: z powodu zobowiązań serialowych Joe nie mógł wziąć udziału w castingu do tytułowej roli w „Superman: Man of Steel".
Najwyraźniej jednak w skórze wilkołaka Manganiello czuje się doskonale. Aktor przyznaje zresztą, że historie o potworach fascynują go od zawsze. – Nie bałem się ciemności jak inne dzieciaki i ku rozpaczy zakonnic z katolickiej szkoły, do której chodziłem, modliłem się, żebym mógł się zmienić w wilkołaka... – mówi gwiazdor.
Tytuły najseksowniejszego i najbardziej eleganckiego mężczyzny nie są na wyrost. Ale Manganiello to także inteligentny i dowcipny rozmówca. Czy wilkołak w ogóle może być pozytywnym bohaterem?
– Tak, chociaż to wbrew stereotypowi – powiedział mi aktor. – Kiedy przeczytałem scenariusz, wyobraziłem sobie mojego bohatera jako wielkie, wierne psisko. Chciałem, żeby Alcide robił na ludziach właśnie takie wrażenie. Psa można pogłaskać, pobawić się z nim, ale kiedy ktoś próbuje skrzywdzić jego pana, staje się naprawdę groźny.