K-pop - moda na koreański pop

Koreański pop podbija Azję. Chcą na nim zarobić zachodni wydawcy

Aktualizacja: 01.10.2011 08:47 Publikacja: 01.10.2011 00:59

Grupa SHINee to popowi idole oraz ikony mody

Grupa SHINee to popowi idole oraz ikony mody

Foto: AFP

Przed kamerą wiruje siedem dziewczyn wystylizowanych na laleczki. Błyskają światła, scenografia porusza się i migocze. Wokalistki tańczą w kole, co chwilę jedna z nich wchodzi do środka i śpiewa do kamery fragment zwrotki. Po koreańsku, tu i tam wtrącając angielskie słowo. To Rainbow – jedna z najpopularniejszych żeńskich grup popowych Korei Południowej. Dziewczyny noszą imiona siedmiu barw tęczy. Nazwa zespołu, wizerunek i przeboje zostały wymyślone przez wytwórnię.

Teledyski boys-bandów są nawet bardziej spektakularne: klipy TVXQ przypominają filmy sensacyjne, a wokaliści SHINee prezentują koreańskie haute couture. Takie grupy sprzedają ponad 20 mln płyt. Na punkcie przebojów z Korei, czyli K-popu, oszaleli Japończycy, Chińczycy, mieszkańcy Tajwanu, Filipin, Singapuru i Indonezji. Porwała ich „hallyu" – fala miłości do koreańskiej popkultury.

Poza piosenkami Azjatów zachwycają opery mydlane, w których odważni i przedsiębiorczy bohaterowie robią szybkie kariery. Telewizyjne postaci świetnie wpisują się w czasy azjatyckiego boomu, podobnie jak młodzi popowi idole symbolizujący dynamizm gospodarki. Spektakularne premiery płytowe przyciągają do Seulu dziesiątki tysięcy fanów, albumy są wydawane w kilku wersjach językowych i ekskluzywnych okładkach.

Piosenka za 2 centy

Na trasach gwiazdy śpiewają trzy razy dziennie dla kilkunastu tysięcy widzów. K-pop to teraz jeden z najważniejszych produktów eksportowych kraju i trzecia, po Samsungu i Hyundaiu, rozpoznawana na świecie koreańska marka. Przynosi gospodarce ponad 2 miliardy dolarów rocznie.

Koreański przemysł muzyczny korzysta z popowych schematów z Zachodu (Rainbow to siedmiogłowa Britney Spears, a SHINee są azjatycką reinkarnacją Backstreet Boys), ale rozwija je na niespotykaną skalę. SM Entertainment, największa koreańska wytwórnia (w 2010 r. sprzedała

60 mln płyt), rozsyła po kraju poszukiwaczy talentów. Młodzi i zdolni trafiają do specjalnej akademii, gdzie uczą się śpiewu, tańca i... jak być gwiazdą. Firma inwestuje w debiutujący zespół od kilkuset tysięcy do miliona dolarów. Teraz szykuje się do stworzenia z innymi azjatyckimi wytwórniami koncernu United Asia Management, który ma zmienić „hallyu" w globalną modę.

Widownię nastoletnich gwiazd K-popu szacuje się na 2 mld osób. Ale sława ma i ciemną stronę – nastolatki pracują na niewolniczych kontraktach i zarabiają grosze. Podpisują, za zgodą rodziców, niekorzystne umowy na wyłączność i na długie lata tracą kontrolę nad karierą i zarobkami.

Sytuację komplikuje specyfika koreańskiego rynku. Nawet wielomilionowa sprzedaż albumów nie przynosi zysków. W zaawansowanym technologicznie kraju (na 48,6 mln mieszkańców ponad 39,4 mln regularnie korzysta z Internetu) większość piosenek sprzedawana jest w formie cyfrowej. O ile jednak w USA za utwór w iTunes trzeba zapłacić około dolara, o tyle koreańskie serwisy pobierają tylko 6 centów (artysta otrzymuje 35 proc. tej kwoty, w przypadku grupy Rainbow 2 centy trzeba podzielić na siedem wokalistek).

Ceny dumpingowe to efekt ostrej konkurencji z pirackimi portalami. Jedynym pewnym źródłem dochodów są wielkie koncerty i sprzedaż muzycznych gadżetów. SM Entertainment organizuje światowe trasy swoich gwiazd: w marcu dwie gale K-popu obejrzało w Paryżu 30 tys. osób. Występując w Japonii, muzycy mogą w ciągu tygodnia zarobić równowartość rocznej koreańskiej pensji. Grają też w serialach telewizyjnych i reklamach. Zagraniczni turyści przyjeżdżają do Seulu na premierę płyty idola, a wyjeżdżają z torbami pełnymi zachwalanych przez niego ubrań i perfum.

Lady Gaga bez szans

W Wielkiej Brytanii sprzedaż muzyki spadła w minionym roku o 10 proc., w Korei o tyle samo wzrosła, a fala „hallyu" przybiera na sile. To powody, dla których K-popem interesują się światowe wytwórnie, takie jak Universal i EMI, oraz pierwszoligowi producenci, np. Will I Am z Black Eyed Peas.

Universal sprzedaje Koreańczykom utwory europejskich i amerykańskich autorów. Są tam wydawane w kilku wersjach i sprzedawane w wielomilionowych nakładach. Natomiast japoński oddział EMI podpisał kontrakt z SHINee, grupa świętowała wydanie nowej płyty w bitlesowskim studiu przy Abbey Road.

Koreańskie gwiazdy chętnie uczą się na zachodnich wzorcach, ale azjatycka publiczność nie jest zainteresowana muzyką z Europy i Ameryki. Pokochała własne gwiazdy, Lady Gaga nie ma tam szans. Koreański rząd wspiera modę na K-pop m.in. poprzez walkę z piractwem i granty na promocję muzyki w innych krajach. Do Korei Północnej płyty z K-popem i serialami szmuglowane są z narażeniem życia. Roh Moo-hyun, zmarły w 2009 r. prezydent Korei Południowej, mawiał, że „hallyu" zjednoczy kiedyś półwysep.

Przed kamerą wiruje siedem dziewczyn wystylizowanych na laleczki. Błyskają światła, scenografia porusza się i migocze. Wokalistki tańczą w kole, co chwilę jedna z nich wchodzi do środka i śpiewa do kamery fragment zwrotki. Po koreańsku, tu i tam wtrącając angielskie słowo. To Rainbow – jedna z najpopularniejszych żeńskich grup popowych Korei Południowej. Dziewczyny noszą imiona siedmiu barw tęczy. Nazwa zespołu, wizerunek i przeboje zostały wymyślone przez wytwórnię.

Pozostało 90% artykułu
Kultura
Przemo Łukasik i Łukasz Zagała odebrali w Warszawie Nagrodę Honorowa SARP 2024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali