Tytuł jest symboliczny, zwłaszcza dla rówieśników 35-letniej wokalistki, którzy potracili stałą pracę i socjalne świadczenia. Ich dom stał się biurem, gdzie wykonują pracę na umowy-zlecenia. I jeśli są w gorszym nastroju, mówią, że padli ofiarą umów śmieciowych.
Kozak jednak nie narzeka: sama wybrała taką drogę, rezygnując z kariery prezenterki MTV, z kobiecą intuicją przewidując schyłkowy okres tradycyjnych mediów. Nagrywać może w domu, w czym pomagają modne znowu analogowe syntezatory. Ich amatorskie, anachroniczne brzmienie jest jak logo artystycznej wolności i dobrego smaku, a nie artystycznej biedy.
W rozpoczynającej płycie piosence „Mimochodem" ich dźwięki grają rolę trochę pastelowych, trochę zimnych jak zachmurzone niebo plam dynamizowanych przez proste rytmiczne beaty. Kozak śpiewa: „Nie mogę być taka, jak chcesz (...) Nie umiem być automatem". Refren brzmi jak coś więcej niż tylko słowa wypowiedziane do ukochanej osoby: to także wyzwanie rzucone życiu. Skromnie, z pokorą, ale zdecydowanie.
Fantastycznie pasują do niego zdjęcia teledysku zrealizowanego w amerykańskim Savannah – m.in. na złomowisku samochodów. Cóż, dziś każdy może się okazać niepotrzebną częścią ekonomicznej machiny. Nie znaczy to, że mamy się poddać. Kolejny, znaczący komentarz do naszej rzeczywistości przynosi minimalistyczne, delikatnie brzmiące „I tak bez końca". Wokalistka śpiewa: „Jestem jak pionek w nieznanej grze". Ta kompozycja dzięki udziałowi orkiestry Sinfonia Varsovia ze skromnie brzmiącego utworu stała się piosenką w stylu dawnego art rocka.