- Były książki i płyty sprzedające się w milionach egzemplarzy. Nie było jednak, aż do teraz, sztuki sprzedającej się w masowych nakładach. Ja znalazłem sposób na dostarczenie milionom ludzi sztuki, którą będą w stanie zrozumieć" - głosił Kinkade. Jego ulubionym tematem były główne ulice amerykańskich miasteczek, chaty położone w idyllicznych krajobrazach, kwitnące ogrody. Punktem wyjścia dla jego twórczości stało się akademickie malarstwo realistyczne, przełamane bajkową estetyką filmów Disneya i ilustracji z broszurek świadków Jehowy. Sam siebie Kinkade kazał nazywać "malarzem światła".
Urodził się w 1958 roku w Kalifornii. Pochodził z rozbitej rodziny, w czym niektórzy krytycy doszukiwali się się przyczyny przywiązania do wartości rodzinnych. Studiował sztukę, pracował przy rysowaniu filmów animowanych. W latach 80. dołączył do ruchu "new born christians", odnalazł temat swego malarstwa, a wkrótce też sposób na jego sprzedaż. Założył firmę Thomas Kinkade Co. - W statystycznym amerykańskim domu jest średnio 40 ścian. Naszym zadaniem jest zapełnić je sztuką Thomasa Kinkade'a - mówił jeden z menadżerów artysty.
Świat sztuki nim gardził, zresztą z wzajemnością. Kinkade zbudował własny system dystrybucji. Malował kilkanaście obrazów rocznie, ale niemal wszystkie zostawiał sobie. Sprzedawał reprodukcje. Można do dziś je kupić on-line, w telewizji QVC The Home Shopping Channel oraz w sklepach firmowych zwanych Thomas Kinkade Signature Gallery. Placówki tej sieci działają na zasadzie franczyzy jak McDonaldy, jest ich na świecie ponad 200. Moga przynosić 100 mln dolarów zysku rocznie. Ich klientami były miliony Amerykanów, wyznawców tradycyjnych wartości, ludzi przestraszonych współczesnością. W 2008 roku Kinkade znalazł się na liście stu najpotężniejszych ludzi sztuki według wpływowego magazynu "ArtReview".
Zmarł w piątek w swoim domu w Kalifornii.