Mówiąc serio, rzec nie jest zła. Członkowie Voice Bandu głosy mają potężne, specyficzne harmonie tamtych czasów budują z wdziękiem, a sprzężone z nimi brzmienie akordeonu, trąbki czy klarnetu wpisuje całość w określony kontekst historyczny. Aranżacje niby są nowe, ale stare jednocześnie. Teksty natomiast są stare jednoznacznie, za to momentami całkiem młode duchem. Jak choćby „W niedzielę" Juliana Tuwima, znane m.in. z filmu „Wacuś", w którym wykonywał ją Chór Dana. Czy „Złota pantera" Andrzeja Własta, wyśpiewywana w międzywojniu na scenie teatru Morskie Oko.
Zresztą trzeba przyznać, że Arkadiusz Lipnicki – prywatnie brat Anity, zawodowo artysta kabaretowy, związany w Grupą Rafała Kmity – wykonał tu kawał dobrej, mrówczej roboty. Jeśli wierzyć opowieściom, spędzał całe dnie w archiwum Polskiego Radia na poszukiwaniach muzycznych perełek z epoki. To, co znalazł, to rzeczy i rzadkie, i ciekawe – nawet więc nie padając na kolana przed ostatecznym efektem, trudno projektowi odmówić przynajmniej wartości rekonstruktorsko-dokumentacyjnej. Teraz łatwiej wyobrazić sobie choćby, w atmosferze jakich dźwięków prezentowana była np. poezja skamandrytów.
Sama Lipnicka wpasowała się w tę konwencję całkiem nieźle, ale choć z pewnością jest najładniejszym elementem składu, nie jest jednocześnie elementem najważniejszym. Jak sama przyznawała, dzięki jej udziałowi łatwiej było znaleźć wydawcę, ale na samą treść nie ma to poważniejszego przełożenia. To jednak świat męskich dźwięków. Muzycy bez żenady przyznają się do inspiracji i czerpania garściami z tradycji tzw. rewelersów czy męskich kameralnych zespołów wokalnych rozplenionych po świecie 80–90 lat temu. Pytani członkowie Voice Bandu wymieniają jednym tchem amerykańskie grupy The Revelers i The Mills Brothers, a także brylujący w berlińskich kabaretach tamtego okresu Comedian Harmonist.
Słucha się tego wszystkiego bardzo przyjemnie, trochę z przymrużeniem oka, ale też z uznaniem. Rodzi się jednak pytanie – czy taka formuła ma sens na więcej niż raz? Chyba nie, bo co właściwie można w tym temacie jeszcze powiedzieć? Ale kto wie, może Arkadiusz Lipnicki tak zasmakował w eksplorowaniu radiowych archiwów, że czekają nas jeszcze jakieś zaskakujące odkrycia?