6 czerwca to Światowy Dzień Pocałunku, święto obchodzone również 6 lipca (28 grudnia obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Całowania). Tekst z archiwum Rzeczpospolitej
Z pocałunków żyje wielu. I to nieźle. Cmokanie w różne części ciała to najczęstszy motyw piosenek, romansów, dramatów. Na ogół w tekstach pada zachęta w rodzaju „Kiss me, Kate” (ta Kasia wzorowana na poskromionej złośnicy Shakespeare’a wycałowała ponadczasowy musicalowy przebój).
Rzadko w utworach karesy bywają odradzane. „Nie całuj mnie pierwsza…” śpiewali Skaldowie, pragnąc niegdysiejszego liryzmu. „I nie całuj, chociaż panna gładka, lepiej se cukierkiem gębę zatkaj” – pouczał pewien duszpasterz z piosenki Grześkowiaka. Nie uzyskał wśród wiernych posłuchu, i nic dziwnego. Jak świat światem miłosne podchody zaczynają się od manewrów ustami. To sparing przed batalią o całość.
Ostatnio pocałunki stały się tematem poważnych dysertacji. W ślad za sukcesem „The Joy of Sex” niejakiego Aleksa Comforta, amerykańskim bestsellerem ubiegłego roku okazał się bedeker pocałunków autorstwa Lany Citron „A Compendium of Kisses”. Polacy nie potrzebują obcych wzorów. I u nas trafił do księgarń „Pocałunek. Czułość i rozkosz” pióra Ireneusza Pawlika.
Co do historii – po raz pierwszy opisano całujących się w Indiach 1500 lat p.n.e. jako „siedzących usta w usta”. Co do zalet: poza dostarczaniem przyjemności całusy poprawiają ukrwienie i samopoczucie, stymulują mózg oraz system odpornościowy.