Reklama
Rozwiń

Językowe i obyczajowe pułapki

Moja znajoma pojechała z przyjaciółmi na wakacje do Rimini. Któregoś dnia obserwowała parę młodych ludzi o południowej urodzie, którzy spacerowali z psem. „Posłuchajcie, oni nie mówią po włosku, tylko po portugalsku" – zawołała.

Publikacja: 21.07.2012 01:01

Katarzyna Niezgoda w 2007 roku

Katarzyna Niezgoda w 2007 roku

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Felieton z magazynu "Sukces"

„Wyglądają na Brazylijczyków. Ciekawe, skąd wzięli tego psa? Chyba nie ciągnęli go ze sobą przez pół świata? Czy to jest jakieś rasowe paskudztwo? Przypomina skrzyżowanie osła z kogutem".

Cudzoziemiec przystanął, uśmiechnął się i najczystszą polszczyzną, choć z obcym akcentem, powiedział: „Jak miło usłyszeć język polski! Kończyłem studia ekonomiczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pies jest rzeczywiście brzydki, ale ma dobry charakter".

Przytaczam tę autentyczną anegdotę nie bez powodu. W Rimini skończyło się na zaproszeniu właścicieli psa na drinka. Beztroskie paplanie w ojczystym języku może jednak stać się przyczyną klęski podczas spotkań biznesowych. W wielu regionach świata – bez względu na narodowość kontrahentów – rozmowy toczą się po angielsku. Wyobraźmy sobie, że spotkanie oficjalne mamy już za sobą i bawimy się w warszawskiej restauracji, na przykład z Chińczykami. Żaden z gości nie mówi po polsku. Mimo to nie zaryzykowałabym rzucenia takiej na przykład uwagi: „Ten ich szef stara się być miły, ale źle mu z oczu patrzy". W dobie globalizacji ludzie dużo podróżują, rozumieją różne języki. I choć brzmi to dość sensacyjnie, w składzie delegacji może znaleźć się ktoś, kto został do niej włączony ze względu na znajomość miejscowego języka, ale ma się z tym nie ujawniać.

Warto być też wrażliwym na lokalne obyczaje. Dla przedstawicieli wielu nacji sprawą pierwszej wagi jest poszanowanie ich honoru i tradycji. Przekonała się o tym Carly Fiorina, była szefowa firmy Hewlett-Packard. W książce „Nie żałuję niczego" wspomina, jak bardzo nieprzygotowana – w sensie znajomości kraju – poleciała swojego czasu na rozmowy do Korei.

Przed wieczornym przyjęciem uprzedzono ją, że prezes przyjmuje gości w tradycyjny koreański sposób. Usłyszała następnie pytanie, czy życzy sobie... mężczyzny.

Zszokowanej Amerykance, która nie miała pojęcia, o co chodzi, intuicja podyktowała odpowiedź, że dostosuje się do zwyczajów gospodarzy. Bardzo się to wszystkim spodobało. A na przyjęciu odbywającym się w wiejskiej chacie Carly Fiorina, tak jak inni goście – wyłącznie mężczyźni – otrzymała asystentkę kobietę. Rolą asystentek było dyskretne przelewanie nadmiaru whiskey do drewnianych wiaderek. Zgodnie z miejscowym zwyczajem każdy z gości musiał bowiem wypić z każdym szklanicę koreańskiej whiskey, co okazało się dość trudne.

Polacy daliby sobie pewnie z tym radę (w myśl naszego powiedzenia pije Kuba do Jakuba), jednak warto zawczasu poznać obyczaje panujące w kraju, z którym chce się robić interesy.

Kwiecień 2012

Felieton z magazynu "Sukces"

„Wyglądają na Brazylijczyków. Ciekawe, skąd wzięli tego psa? Chyba nie ciągnęli go ze sobą przez pół świata? Czy to jest jakieś rasowe paskudztwo? Przypomina skrzyżowanie osła z kogutem".

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem