Fragmenty tekstu z archiwum "Rzeczpospolitej"
"Uwaga: Przed nami leży wyspa o nazwie Catan. Składa się z 19 sześciokątnych pól i cała otoczona jest morzem. Naszym zadaniem jest zasiedlenie tej wyspy" – informuje instrukcja gry, która podbiła rynki kilkudziesięciu krajów świata. W samych Niemczech, gdzie została wymyślona, jej nakład przekroczył 2 mln egzemplarzy.
– To przez "Osadników z Catanu" zacząłem się interesować planszówkami – mówił "Rz" Marek Pańczyk, informatyk z Gdańska. – W dzieciństwie lubiłem grać w chińczyka czy monopol, ale to zabawy dla dzieci, z których szybko się wyrasta. Najlepsze gry dla dorosłych różnią się od nich tym, że czynnik losowości jest w nich zminimalizowany lub całkowicie wyeliminowany. Trzeba przewidywać, planować, budować, podejmować decyzje i ponosić ich konsekwencje. Od tego, jak w życiu, zależy wynik.
Najlepsze planszówki
Są gry planszowe strategiczne, ekonomiczne, przygodowe, karciane, logiczne, słowne i edukacyjne. Wśród prawdziwych graczy – którzy spotykają się na partyjkę przynajmniej raz w tygodniu i opiniują planszówki w sondażach – największą popularnością cieszą się ekonomiczne i strategiczne. To do tych kategorii należą "Osadnicy z Catanu", "Puerto Rico" Andreasa Seyfartha, "Tygrys i Eufrat" Reinera Knizia, "Caylus" Williama Atty czy "Wysokie napięcie" Friedemana Friesego (niemieckiego twórcy znanego m.in. z tego, że tytuły wszystkich jego gier zaczynają się na literę F).
– Gracze budują tu sieci energetyczne i zasilają punkty odbiorcze w miastach – mówi założyciel portalu o planszówkach Artur Jedliński. – Brzmi nudno, ale gra jest pasjonująca. Żadna partia nie przypomina poprzedniej. Można w to grać godzinami. – A całymi dniami? – O nie. Szanujemy swój czas. Gry planszowe uzależniają, ale nie przesłaniają świata.