Pink to zdolny muzyczny samouk, tworzący w duchu Franka Zappy eklektyczne popowe melodie, korzystając z gitar i elektroniki. Brak dbałości o czystość brzmienia oraz praca w domowych warunkach na przestarzałym sprzęcie fascynuje jego fanów. Pokazuje, że każdy może pisać dobre piosenki we własnym pokoju. W błyskotliwej karierze pomogło mu także wsparcie krytyków z wpływowego portalu Pitchfork.
Singlem promującym album jest „Only in My Dreams". Ujmuje melodyjnością i prostotą, przenosząc na 200 sekund w epokę Jefferson Airplane i The Byrds. Mimo że płyta „Mature Themes" („Rzeczy dojrzałe") nie dorównuje przebojowością swej poprzedniczce „Before Today", to kryje wiele muzycznych smaczków.
Raz Pink nonszalancko nuci przez nos bełkotliwy tekst przy wtórze leniwego basu, gdzie indziej łączy brudny gitarowy hałas, by gładko przejść do pokręconych popowych refrenów. Umiejętność łączenia skrajnych estetyk opanował do perfekcji. Lubi zaskakiwać różnorodnością - na zakończenie serwuje psychodeliczny soul („Baby" - cover piosenki z 1979 r.).
Z każdą piosenką „Mature Themes" staje się bardziej pokręcona i odlotowa. Ekscentryczny absolwent renomowanej szkoły z Beverly Hills śpiewa o rzeczach na pozór bezsensownych, ale wśród dziwacznych, narkotycznych skojarzeń można wyczuć przyczajony smutek i ciężar tytułowej dojrzałości. A w trakcie kolejnego muzycznego odlotu potrafi niespodziewanie wyłonić się przepiękna melodia. Warto słuchać Ariela Pinka również dlatego, że jego postawa oddaje mentalność młodej generacji - szczerość jest do przyjęcia, ale tylko głęboko ukryta pod ironią.