Reklama

Malarstwo Ryszarda Grzyba

W Galerii Domu Artysty Plastyka w Warszawie otwarto wystawę malarstwa Ryszarda Grzyba, na wernisażu której twórca odebrał prestiżową Nagrodę Cybisa – pisze Monika Kuc

Publikacja: 22.09.2012 01:10

W Galerii Domu Artysty Plastyka w Warszawie otwarto wystawę malarstwa Ryszarda Grzyba, na wernisażu

W Galerii Domu Artysty Plastyka w Warszawie otwarto wystawę malarstwa Ryszarda Grzyba, na wernisażu której twórca odebrał prestiżową Nagrodę Cybisa

Foto: materiały prasowe

- To nie jest retrospektywa - zastrzega artysta, raczej moja wizytówka. - Wybrałem kilkanaście obrazów - dodaje w rozmowie z „Rz" - pokazujących, że nie zamykam się w jednym nurcie, że różne rzeczy mnie interesują. Jedną z moich ulubionych "mantr" są słowa Joana Miro: "W sztuce trzeba być stale coraz bardziej odważnym".

Zobacz galerię zdjęć

Nagrodę im. Jana Cybisa przyznaje Związek Polskich Artystów Plastyków wybitnym polskim malarzom od 1973 roku. Jej laureatami są m.in. Tadeusz Dominik, Jacek Sempoliński, Rajmund Ziemski, Jadwiga Maziarska, Stefan Gierowski, Jacek Sienicki, Jan Tarasin, Jerzy Nowosielski, Leon Tarasewicz, Jarosław Modzelewski czy Robert Maciejuk.

Ryszard Grzyb (rocznik 1956) studiował w PWSSP we Wrocławiu i w ASP w Warszawie. Dyplom zrobił w pracowni prof. Rajmunda Ziemskiego. Debiutował w latach 80. jako współtwórca Gruppy - szóstki zbuntowanych młodych malarzy, do której należeli także Paweł Kowalewski, Jarosław Modzelewski, Włodzimierz Pawlak, Marek Sobczyk i Ryszard Woźniak. Przedstawiciele polskich nowych dzikich, których żywiołowe, ekspresyjne malarstwo było reakcją na totalitaryzm. W prześmiewczych, figuralnych obrazach Gruppa szydziła z otaczającej rzeczywistości. Wiele prac Ryszarda Grzyba z lat 80. stało się ikonami tamtych czasów, jak „Walka Jakuba z aniołem". Do nurtu nowej ekspresji na obecnym pokazie nawiązuje ironiczny obraz „I fajnie było? No to fajnie"

Wystawę otwierają prace z bogatego malarskiego bestiariusza Ryszarda Grzyba, m.in. czerwono-zielony królik.

Reklama
Reklama

- Można dać tysiąc odpowiedzi, skąd się wzięły w mojej sztuce zwierzęta - mówi artysta. - Zawsze mnie fascynowały; miałem w domu psy, koty, ptaki. W pewnym sensie to też powrót do dzieciństwa, kiedy pociągały mnie odległe fantastyczne światy. Jednak główny powód jest narracyjny, czysto malarski. Zwierzęta wyróżnia niesamowite bogactwo form. Na obrazie często traktuję je jako elementy abstrakcyjne, którym nadaję dziwne kolory i przetwarzam we własne kompozycje.

Zwierzęta na dobre zadomowiły się w sztuce Grzyba od lat 90. Długo malował je płasko, jak dekoracyjne ornamenty. W jednej z serii zestawiał nosorożce i motyle, bo jak wyjaśnia, intrygował go kontrast ciężkich, stworzonych jakby z kamienia, gliny i ziemi nosorożców z lekkością i delikatnością motyli, przypominającą pastelowy pył.

Dziś coraz bardziej pociąga go w malarstwie przestrzeń budowana kolorem, jak na obrazie „Konfucjusz, nosorożec, Lao Tsy". Figurki przywołują zainteresowania artysty kulturą Wschodu - buddyzmem i filozofią Zen. A zarazem to olejna martwa natura. Jej tłem są dwie płaskie płaszczyzny: niebieska i czerwona. Ale grunt wibruje wielobarwnymi plamami, wywołując iluzję trójwymiarowości.

Przestrzeń wyrażona kolorem jest też głównym tematem pejzaży z samolotami oraz architektoniczno-malarskiego dyptyku, przedstawiającego pracownię artysty w kontrastowych tonacjach: zgaszonej i jasnej. - W tej pracowni, ulokowanej w piwnicy na Ursynowie, malowałem przez wiele lat - tłumaczy. - To była dość opresyjna sytuacja, cieszę się więc, że udało się ją przetworzyć w sztukę.

Nowe w twórczości Grzyba są też niemal hiperrealistyczne portrety przyjaciół. - Malowanie portretów jest trudne - mówi artysta, bo trzeba się w drugą osobę głęboko wczuć.

Fotografia inspirowała też jego wcześniejszą serię, którą roboczo nazywa "jpegami". Czyli geometryczne, malarskie kompozycje z detali obrazów i wyposażenia pracowni, imitujące stykówki ze zdjęciami.

Reklama
Reklama

Pokaz uzupełniają film „Park młodych" i wybrane „Zdania napowietrzne". Projekt ten, realizowany od 2004 roku, Ryszard Grzyb nazywa „absurdalnym haiku". Krótkie sentencje miały już formę poetyckiego tomiku, napisów na billboardach i cyfrowych komunikatów na tablicach autobusów krążących po Warszawie. Artysta jest nie tylko malarzem, również poetą.

Przemiany twórcy nieraz zaskakują. Jedno w jego malarstwie jest trwałe ?-żywiołowa, gorąca kolorystyka.

- Maluje jakby był z Afryki - tak często mówią o mnie - mówi. - To prawda, lubię kolor. Uważam, że w naszym klimacie trzeba myśleć kolorowo, żeby przetrwać. Malowanie w pochmurny dzień szarych płócien tchnie beznadzieją. Czerwone, żółte, niebieskie, fioletowe niosą energię.

Ryszard Grzyb - malarstwo - wystawa czynna do 1 października Równolegle ma też wystawę w krakowskim „Zderzaku"

- To nie jest retrospektywa - zastrzega artysta, raczej moja wizytówka. - Wybrałem kilkanaście obrazów - dodaje w rozmowie z „Rz" - pokazujących, że nie zamykam się w jednym nurcie, że różne rzeczy mnie interesują. Jedną z moich ulubionych "mantr" są słowa Joana Miro: "W sztuce trzeba być stale coraz bardziej odważnym".

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Reklama
Patronat Rzeczpospolitej
Trwa nabór do konkursu Dobry Wzór 2025
Kultura
Żywioły Billa Violi na niezwykłej wystawie w Toruniu
Kultura
Po publikacji „Rzeczpospolitej” znalazły się pieniądze na wydanie listów Chopina
Kultura
Artyści w misji kosmicznej śladem Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego
Kultura
Jan Ołdakowski: Polacy byli w powstaniu razem
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama