Ma 122 cm w najszerszym miejscu i tylko 72 cm w najwęższym. Dom Kereta montowany właśnie w szczelinie między budynkami na rogu Chłodnej i Żelaznej zostanie otwarty 20 października. Podniesiony na wysokość pierwszego piętra sięga 10 m w głąb szczeliny, ma dwie kondygnacje i 14 mkw. powierzchni. W środku wygospodarowano miejsce do pracy (42 cm głębokości) – w sam raz na laptopa. Jest łóżko (90 cm szerokości), na którym od biedy zmieszczą się dwie osoby (ale tylko mocno do siebie przytulone). Są oczywiście toaleta zintegrowana z prysznicem (wielkości kibelka w samolocie), dwupunktowa kuchenka elektryczna oraz „salon" rozmiaru wypoczynkowego pufa.
Kiedy już izraelski pisarz Keret ugotuje sobie zupę na minikuchence, będzie musiał jeść grzecznie z łokciami przy sobie, bo szerokość stołu wynosi zaledwie 55 cm. Za to będzie miał doskonałe warunki do skupienia się na pracy twórczej, przy jednoczesnej bliskości miasta, pulsującego za ścianą z półprzezroczystego poliwęglanu, który przysłania wypolerowana na lustro perforowana blacha.
– Zakochałem się w tej intrygującej przestrzeni. Wydała mi się ona idealnie reprezentatywna dla historii Warszawy – opowiada autor projektu KubaSzczęsny, architekt eksperymentujący, członek grupy projektowej Centrala. – Tu przecież stoją obok siebie pożydowska kamienica w pierzei przedwojennej ulicy Żelaznej i punktowiec spółdzielczy z 1970 r. Poczułem, że muszę w tej szczelinie pomiędzy światami coś zbudować, jakieś symboliczne zamknięcie.
Gdy Keret ugotuje sobie zupę na minikuchence, be?dzie musiał jeść grzecznie z łokciami przy sobie, bo szerokość stołu wynosi zaledwie 55 cm.
Architekt doszedł do wniosku, że mieszkańcem tej nietypowej, przypominającej domek pustelnika architektury powinien być pisarz. Czyli ktoś, kto pracuje w samotności, w pewnym oddaleniu od życia, a jednocześnie z możliwością jego obserwacji. Takie warunki spełnia właśnie ten dom, ponieważ jego struktura otwiera się na Żelazną, która już przed wojną była jedną z głównych ulic dzielnicy żydowskiej, a potem getta. W pobliżu działa klub Chłodna 25, do niedawna jeden z najważniejszych alternatywnych centrów kultury w Warszawie. Kontekst miejsca sprawił, że padła propozycja zaangażowania do projektu izraelskiego mistrza krótkiej, surrealistycznej formy – Etgara Kereta. Rodzice pisarza pochodzą z Polski, matka urodziła się w Warszawie zaledwie kilka ulic od planowanej budowy, i lubi mawiać, że jej syn jest w istocie polskim pisarzem piszącym po hebrajsku. Nic dziwnego, że po wspólnym śniadaniu roboczym w Tel Awiwie obaj panowie uznali, że to wspaniała okazja do symbolicznego powrotu pisarza do Warszawy. Keret wymyślił nawet strategię „marketingową" projektu, zgodnie z którą napomykał w rozmaitych wywiadach o tajemniczym warszawskim przedsięwzięciu, by stopniowo ujawnić cały zamysł, który po kilku latach starań nabrał rzeczywistych kształtów.