Dom w szczelinie między światami

Łączy starą Warszawę z nową, skleja przedwojenną kamienicę z PRL-owskim blokiem, przeczy stereotypom, że „w Polsce się nie da". Najwęższy dom świata jest przeznaczony dla pisarza Etgara Kereta.

Publikacja: 14.10.2012 18:00

Podstawa najwe?z?szego domu s?wiata projektu Jakuba Szcze?snego ma w najszerszym miejscu zaledwie 1,

Podstawa najwe?z?szego domu s?wiata projektu Jakuba Szcze?snego ma w najszerszym miejscu zaledwie 1,22 m.

Foto: Fotorzepa

Red

Ma 122 cm w najszerszym miejscu i tylko 72 cm w najwęższym. Dom Kereta montowany właśnie w szczelinie między budynkami na rogu Chłodnej i Żelaznej zostanie otwarty 20 października. Podniesiony na wysokość pierwszego piętra sięga 10 m w głąb szczeliny, ma dwie kondygnacje i 14 mkw. powierzchni. W środku wygospodarowano miejsce do pracy (42 cm głębokości) – w sam raz na laptopa. Jest łóżko (90 cm szerokości), na którym od biedy zmieszczą się dwie osoby (ale tylko mocno do siebie przytulone). Są oczywiście toaleta zintegrowana z prysznicem (wielkości kibelka w samolocie), dwupunktowa kuchenka elektryczna oraz „salon" rozmiaru wypoczynkowego pufa.

Kiedy już izraelski pisarz Keret ugotuje sobie zupę na minikuchence, będzie musiał jeść grzecznie z łokciami przy sobie, bo szerokość stołu wynosi zaledwie 55 cm. Za to będzie miał doskonałe warunki do skupienia się na pracy twórczej, przy jednoczesnej bliskości miasta, pulsującego za ścianą z półprzezroczystego poliwęglanu, który przysłania wypolerowana na lustro perforowana blacha.

– Zakochałem się w tej intrygującej przestrzeni. Wydała mi się ona idealnie reprezentatywna dla historii Warszawy – opowiada autor projektu KubaSzczęsny, architekt eksperymentujący, członek grupy projektowej Centrala. – Tu przecież stoją obok siebie pożydowska kamienica w pierzei przedwojennej ulicy Żelaznej i punktowiec spółdzielczy z 1970 r. Poczułem, że muszę w tej szczelinie pomiędzy światami coś zbudować, jakieś symboliczne zamknięcie.

Gdy Keret ugotuje sobie zupę na minikuchence, be?dzie musiał jeść grzecznie z łokciami przy sobie, bo szerokość stołu wynosi zaledwie 55 cm.

Architekt doszedł do wniosku, że mieszkańcem tej nietypowej, przypominającej domek pustelnika architektury powinien być pisarz. Czyli ktoś, kto pracuje w samotności, w pewnym oddaleniu od życia, a jednocześnie z możliwością jego obserwacji. Takie warunki spełnia właśnie ten dom, ponieważ jego struktura otwiera się na Żelazną, która już przed wojną była jedną z głównych ulic dzielnicy żydowskiej, a potem getta. W pobliżu działa klub Chłodna 25, do niedawna jeden z najważniejszych alternatywnych centrów kultury w Warszawie. Kontekst miejsca sprawił, że padła propozycja zaangażowania do projektu izraelskiego mistrza krótkiej, surrealistycznej formy – Etgara Kereta. Rodzice pisarza pochodzą z Polski, matka urodziła się w Warszawie zaledwie kilka ulic od planowanej budowy, i lubi mawiać, że jej syn jest w istocie polskim pisarzem piszącym po hebrajsku. Nic dziwnego, że po wspólnym śniadaniu roboczym w Tel Awiwie obaj panowie uznali, że to wspaniała okazja do symbolicznego powrotu pisarza do Warszawy. Keret wymyślił nawet strategię „marketingową" projektu, zgodnie z którą napomykał w rozmaitych wywiadach o tajemniczym warszawskim przedsięwzięciu, by stopniowo ujawnić cały zamysł, który po kilku latach starań nabrał rzeczywistych kształtów.

– Porwałem się na coś na pierwszy rzut oka niemożliwego – opowiada Kuba. – Zresztą od razu zakomunikowano mi to z każdej możliwej strony. Najpierw powiedział to sam Keret, potem sponsorzy, administratorzy sieci ZEC-u (Zakład Energetyki Cieplnej), biurokraci w urzędzie dzielnicy. Ale jednocześnie, paradoksalnie, wielu ludzi, zwłaszcza tych twardo chodzących po ziemi, inżynierów i urzędników, mówiło w pewnym momencie: „Hm, sprawdźmy, a może się jednak da!".

Szczęsny nie poddał się, chodził, przekonywał, zapraszał do udziału w tym zaskakującym projekcie. – Przeszliśmy drogę od zupełnej nieufności i niemożności do bliskiej współpracy z urzędnikami. I to pod wpływem ich sugestii, swoistego łańcuszka św. Antoniego: byliśmy przekazywani od jednego człowieka dobrej woli do następnego.

Cały proces zajął trzy lata, architekta wsparła Fundacja Sztuki Nowoczesnej. Trzeba było przekonać masę ludzi, m.in. pobliską wspólnotę mieszkaniową, aby dostać od niej elektrykę i wodę. Także potwierdzenie warunków zabudowy było trudne, bo nagle urzędnik z dzielnicy dostał mapkę, na której zaznaczona działka była tak mała, że nakładające się kreski tworzyły na niej enigmatyczny czarny prostokąt. Nie dało się z niego np. odczytać, że pod ziemią znajduje się tam magistrala ciepłownicza. – Wiele razy mieliśmy tego typu problemy. Nasz stały współpracownik od spraw „ppoż." nie wiedział, jak to wszystko ugryźć, więc wysłał nas do Naczelnej Komendy Straży Pożarnej. Tam pan pułkownik z grupą speców stanął nad projektem i orzekł: „Panie, to coś ma 14 mkw., my nawet nie będziemy tego odbierać, bo to jest wielkości kiosku. My kiosków nie odbieramy!".

Przedsięwzięcie przyniosło architektowi spory światowy rozgłos. Medialny szum wokół projektu powstał za sprawą grupki blogerów, pasjonatów architektury, głównie z Azji. Wystarczyło, że któryś z nich podchwycił temat za stroną internetową „Daily Sun" i napisał o „najwęższym domu świata", a lawina ruszyła. W tej chwili budowę domu filmuje codziennie Australijczyk, korespondent japońskich mediów, a nowojorski Reuters, co jest rzadkością, zadzwonił do polskiego oddziału z prośbą o relację z przedsięwzięcia. Pojawiają się kolejne ekipy telewizyjne, które staną przy Żelaznej w komplecie 20 października, w dzień oddania projektu.

Wzmianki w światowych mediach przyciągnęły też zagranicznych sponsorów, choć budżetu, około 200 tys. zł, nadal nie udało się domknąć.

Dom Kereta (przez syna architekta nazywany „domem kreta", co dobrze oddaje klaustrofobiczną naturę tej budowli) z każdym dniem nabiera realnego kształtu. Stanęła już stalowa konstrukcja, są ściany. – Chcemy, żeby można już było o tym obiekcie powiedzieć „domek" – niecierpliwi się Szczęsny. – Ma być przytulny, mimo że jest biały,żeby było wrażenie jak największej przestrzeni. Etgar chce go ożywić, więc umieści tu przywiezione z Izraela własne przedmioty codziennego użytku. Myślę, że będzie nie tylko symbolicznym protektorem, ale rzeczywiście od czasu do czasu tu pomieszka. Jednak przede wszystkim nasz pomysł – mój, Etgara i fundacji – jest taki, żeby stworzyć radę, która będzie zapraszała na Żelazną młodych twórców z różnych miejsc świata na parodniowe pobyty studyjne.

Projekt Szczęsnego znakomicie wpisuje się w światowy trend spod szyldu Small Living. – Czuję tę ideę. Sam wychowałem się w ciasnych blokach Ursynowa i podczas gdy większość społeczeństwa chce być Carringtonami w 400-metrowych rezydencjach, ja pozostałem na poziomie uwielbienia dla małych obiektów – tłumaczy architekt. I prorokuje:

– Temat niedużych powierzchni będzie coraz ważniejszy, bo już dziś wyraźnie widać, że wchodzimy w epokę świadomego i metodycznego samoograniczania się.

O tym, czy łatwo się będzie do niej dostosować, Jakub Szczęsny przekona się niebawem na własnej skórze. Architekt planuje spędzić w Domu Kereta pierwszą noc i nie nabawić się klaustrofobii.

„Dom Kereta"

. Architekt: Jakub Szczęsny. Projekt realizowany przez Fundację Polskiej Sztuki Nowoczesnej, kuratorzy: Sarmen Beglarian, Sylwia Szymaniak, produkcja: Joanna Trytek. Projekt realizowany dzięki wsparciu Biura Kultury Miasta Stołecznego Warszawy, Narodowego Centrum Kultury, LHI, White & Case, Kostrzewa PR, Gira, Decoroom, Milantex, Kingspan, Pauliny i Marcina Chylińskich, Instytutu Polskiego w Tel Awiwie, Biura Wystaw. Generalnym wykonawcą jestfirma Awbud.Miniaturowe znaczy możliwe – projekt Domu Kereta autorstwa Jakuba Szczęsnego powstaje na warszawskiej Woli.

PRZEPIS JAKUBA SZCZĘSNEGO NA DOM-SAMOTNIĘ DLA PISARZA:

? 6 m3 betonu na fundamenty

? 5 ton stali – profili 80 x 80 mm oraz skratowań 60 x 40 mm

? 84 m2 paneli zespolonych z nanopianką o grubości 50 mm

? 25 m bieżących poliwęglanu pięciokomorowego o grubości 20 mm

? 2 okna aluminiowe, uchylno-rozwieralne

? drzwi suwane do łazienki – 1 sztuka

? schody młynarskie o nachyleniu 52 st.

? właz, 1 sztuka

? Zebrać poszczególne składniki, dodać łańcuszek ludzi dobrej woli, kilku pasjonatów, trzy lata pracy i... gotowe!

W MOIM MALEŃKIM DOMU...

W 2005 r. w Monachium brytyjski architekt prof. Richard Horden wraz ze swoimi studentami stworzył projekt prefabrykowanego domu-kubika, o wymiarach 2,6 x 2,6 m. Biała kostka o aluminiowym szkielecie zawiera estetyczne i wygodne wnętrze dla jednej osoby czy dwóch, pozwalające łączyć funkcje kuchenno-jadalne, higieniczne i sypialne. Koncepcja domu zakłada, że można go błyskawicznie zainstalować w dowolnym miejscu i otoczeniu. Grupa siedmiu takich domów stanęła w Niemczech, ich warianty znajdują się też w Holandii, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych.

www.microcompacthome.com

One SQM House to dom na kółkach o powierzchni 1 mkw. Jego wykonanie kosztowało jedyne 300 euro. To oczywiście bardziej instalacja artystyczna niż realna przestrzeń mieszkalna. Zaprojektował ją Van Bo Le-Mentzela, pochodzący z Laosu berlińczyk, który inspirował się własnymi doświadczeniami uchodźcy. One SQM House wykonany jest głównie z drewna oraz szkła i przypomina miniaturkę zwykłego domu. W środku znajdują się lampa, materac (180 x 70 cm), krzesło oraz rozkładany blat/biurko. Położony w poziomie domek służy za sypialnię, w pionie staje się miejscem do pracy lub wypoczynku. Toalety i łazienki brak. Waży 40 kg i można go przewieźć w dowolne miejsce, nawet windą czy autobusem. Wynajęcie One SQM House kosztuje – uwaga! – 1 euro za noc, w cenę wliczona jest możliwość skorzystania z łazienki pobliskiego hostelu. www.airbnb.pl/rooms/542031

Ma 122 cm w najszerszym miejscu i tylko 72 cm w najwęższym. Dom Kereta montowany właśnie w szczelinie między budynkami na rogu Chłodnej i Żelaznej zostanie otwarty 20 października. Podniesiony na wysokość pierwszego piętra sięga 10 m w głąb szczeliny, ma dwie kondygnacje i 14 mkw. powierzchni. W środku wygospodarowano miejsce do pracy (42 cm głębokości) – w sam raz na laptopa. Jest łóżko (90 cm szerokości), na którym od biedy zmieszczą się dwie osoby (ale tylko mocno do siebie przytulone). Są oczywiście toaleta zintegrowana z prysznicem (wielkości kibelka w samolocie), dwupunktowa kuchenka elektryczna oraz „salon" rozmiaru wypoczynkowego pufa.

Pozostało 93% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"