Higieniczna rewolucja

Zamiast mydła – gąbka i ciepła woda, zamiast pralki – wietrzenie, a do włosów tylko ekologiczne preparaty. W Polsce trwa higieniczna rewolucja, która na sztandarach ma znane hasło: „Częste mycie skraca życie".

Publikacja: 29.05.2013 08:43

Higieniczna rewolucja

Foto: ROL

Red

Tekst z archiwum tygodnika "Przekrój"

Współczesny Amerykanin z klasy średniej przez »dbałość o czystość« rozumie prysznic i używanie dezodorantu każdego dnia bez wyjątku" – pisze Katherine Ashenburg w „Historii brudu". Kanadyjska dziennikarka, która w swojej książce śledzi podejście do higieny w kolejnych stuleciach, przypomina: „Francuski arystokrata z XVII wieku pojmował ją jako codzienną zmianę płóciennej koszuli i mycie dłoni, resztę ciała starannie chroniąc przed kontaktem z mydłem czy wodą. Dla Rzymianina w I wieku n.e. troska o higienę wiązała się z co najmniej dwiema godzinami pluskania się, moczenia i parówek w wodzie o różnej temperaturze, usuwania potu i oliwy metalową skrobaczką oraz namaszczania się oliwą na koniec. To, czy coś uznajemy za czyste, mniej zależy od naszego wzroku czy powonienia, a daleko bardziej od sposobu myślenia".

Rzeczywiście, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Jeszcze sto lat temu nikomu nawet nie śniły się antyperspiranty w kulce, które działają przez trzy doby, odżywki bez spłukiwania i proszki, które zmyją każdą plamę, także w zimnej wodzie. Dziś stoiska z chemią pękają w szwach. Wybór może przyprawić o zawrót głowy. Tym bardziej jeśli wierzymy we wszystkie obietnice producentów. Środki czystości dziś nie tylko służą do mycia, ale też ułatwiają poznanie płci przeciwnej, pomagają w zrozumieniu własnych emocji i są gwarancją nieziemskich doznań. Tak przynajmniej świat chemii wygląda w reklamie. Producenci prześcigają się w pomysłach, które zwykłe mydło czy szampon zamieniają w symbol wyzwolenia seksualnego, luksusu czy przynależności do określonej grupy społecznej. Nie jest dziwne, że w gonitwie szczotki z pastą znalazła się grupa, która głośno powiedziała „dość". W końcu skoro naszym mamom czy babkom do szczęścia wystarczało szare mydło, to dlaczego nam już nie wystarcza?

Nie w mydle zabawa

Ania kilka lat temu porzuciła kolorowe żele na rzecz nieśmiertelnej kostki mydła. – Uwielbiałam pachnące i pieniące się kosmetyki. Do czasu aż zapoznałam się z ich składem. Ilość parabenów i siarczanów, które zawierały płyny, absolutnie mnie przeraziła. Oczywiście po użyciu żelu skóra jest jedwabiście gładka i pachnąca, ale tylko przez chwilę. Po paru godzinach znów jest sucha i nienawilżona – mówi Ania. – Dziś nawet zwykłe mydło stosuję z rozwagą. Podstawą mojej kąpieli jest ciepła woda i gąbka. Namydlam tylko te części ciała, które w moim odczuciu są brudne. Od kiedy porzuciłam pachnące płyny, peelingi i żele, moja skóra czuje się o wiele lepiej – tłumaczy.

Ania w swoich przemyśleniach nie jest osamotniona. Trend na niemycie od kilku lat lansują też położne, które odwodzą rodziców od intensywnych kąpieli dzieci. – Kiedyś codzienna godzinna kąpiel noworodka to był obowiązkowy rytuał, dziś zdecydowanie odchodzi się od tego pomysłu – mówi Ula Dubel ze Szkoły Rodzenia przy Inflanckiej. – Coraz więcej jest dzieci alergicznych, którym długie moczenie nie służy. Podobnie jest ze środkami chemicznymi. Jeszcze kilkanaście lat temu panował kult kremów i zasypek. Po latach niedoborów matki z rozkoszą zaczęły korzystać z jednorazowych pieluszek, mokrych chusteczek i oliwek, którymi obficie smarowano niemowlę. Teraz przestrzegamy rodziców przed szybkimi rozwiązaniami i namawiamy do powrotu do sprawdzonych metod: tetrowe pieluszki, waciki nasączone wodą i mydło w zupełności wystarczają. Jeśli chcemy stosować specjalne środki, to tylko te, które są przygotowane z myślą o delikatnej skórze niemowlęcia – tłumaczy Dubiel.

Częste mycie skraca życie

„Kocie mycie" to hasło, które często pojawia się w domu Joanny – mamy pięcioletniego Stasia. Chłopiec, tak jak kotek, myje tylko wybrane części ciała, czyli zęby, uszy i ręce. Reszta jest tylko spłukiwana ciepłą wodą. – Kąpiel nie jest codzienną praktyką, odbywa się raz na dwa tygodnie. Zgodnie z zasadą „częste mycie skraca życie" pozwalam mojemu dziecku na odrobinę brudu i luzu – mówi mama Stasia. – Sama też robię sobie często wolne od mycia. Szczególnie włosów, które po latach traktowania szamponami typu „2 w 1" potrzebują trochę oddechu – tłumaczy.

Taktyka, którą stosuje Joanna, zyskuje na popularności. Wśród kobiet pokutuje opinia, że częste mycie włosów sprawia, że bardziej się one przetłuszczają. Ile jednak w tej obiegowej opinii prawdy? Jak przyznaje Dominika Trocińska, trycholog, niewiele. – Jeżeli stosujemy specjalistyczne preparaty odpowiednio dobrane do skóry naszej głowy, to częstotliwość mycia nie wpływa na strukturę włosa. Jednak należy pamiętać, żeby przy myciu nie drapać paznokciami skóry głowy, ale myć ją delikatnie opuszkami palców. Niestety, niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, jaki ma typ włosa i jak się z nim obchodzić.

Kosmetyki, które są dostępne w drogeriach, zwykle zawierają agresywne dla skóry głowy związki chemiczne naruszające płaszcz hydrolipidowy. Stosowanie ich może być przyczyną licznych problemów z włosami, a nawet doprowadzić do ich wypadania. Niezależnie więc od tego, jak często myjemy głowę, kiedy używamy złych preparatów, szkodzimy sobie.

– Oczywiście dbanie o włosy jest sprawą umowną i zależy od indywidualnych potrzeb. O ile nasza praca nie wymaga od nas idealnie ułożonej fryzury, a skóra głowy jest zdrowa, spokojnie możemy myć włosy rzadziej. Jeżeli sięgniemy po dobry, ekologiczny szampon, nie powinniśmy odczuć dużej różnicy nawet po kilku dniach – tłumaczy trycholog.

Niektórzy Polacy świadomie rezygnują z mydła i pewnych zabiegów higienicznych. Detergentów unikają nie z powodu lenistwa, ale dlatego że ekologiczne

Ekoszał

Odpowiedzią na higieniczną rewolucję są kosmetyki ekologiczne, które z roku na rok stają się coraz bardziej popularne w naszym kraju. Bez mydła żyć jest trudno, ale jeśli już trzeba się myć, to warto sięgnąć po dobry produkt. W Internecie roi się od ekodrogerii. Można przebierać nie tylko w szamponach, mydłach i kremach, ale także w detergentach i – co ciekawe – wielorazowych podpaskach. Wybierając produkty ekologiczne, służymy nie tylko naturze, ale przede wszystkim pomagamy sobie. Naturalne kosmetyki nie niszczą skóry i są dużo bardziej wydajne niż tradycyjne rozwiązania.

Anita od pewnego czasu używa tylko mydła z czarnych oliwek, które w konsystencji przypomina plastelinę. – Początkowo byłam trochę nieufna – opowiada. – Mydło dostałam w prezencie. Mam poważne problemy ze skórą i zwykłe preparaty mi nie służyły. Kiedy pierwszy raz wzięłam do ręki przypominający kisiel produkt, nie wierzyłam, że zastąpi mi on prawdziwe mydło. O dziwo, maź pieniła się jak najlepszy żel i świetnie działała na moją skórę. Co prawda po kąpieli nie jest ona śliska i jedwabiście gładka, ale za to dobrze nawilżona. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że ten preparat to świetna alternatywa. Nie dość, że jest ekologiczny, to jeszcze idealnie spełnia swoją funkcję – mówi Anita.

To, co u nas zachwyca nowością, na świecie znane już jest od dawna. Patrycja spędziła dużo czasu w Stanach Zjednoczonych. Tam od lat furorę robi mydełko Dr. Bronners, które jest wielofunkcyjne, a przy okazji bardzo ekologiczne. – Pamiętam, że byłam zaskoczona, że jeden płyn może mieć tyle zastosowań – opowiada Patrycja. – Mydło w płynie dr. Bronnersa służy zarówno do mycia głowy, skóry, jak i naczyń oraz podłóg. Podobno można też myć nim zęby, ale tego nigdy nie spróbowałam – żartuje dziewczyna. W jakikolwiek jednak sposób byśmy go używali, jedno jest pewne. Produkt jest w pełni biodegradowalny. Można więc szaleć z nim do woli.

W dobie świetnych pralek i detergentów, które piorą nawet na sucho, są ludzie, którzy zamiast moczyć, wietrzą. Zdarza się im też trzymać odzież w zamrażarce, która świetnie zabija roztocza.

Ten zapach za mną chodzi

Rewolucja higieniczna nie obeszła się też łagodnie z naszym praniem. Jak się okazuje, przykry zapach to sprawa dość umowna, a sposobów na jego zabicie jest wiele i wbrew pozorom nie wszystkie ograniczają się do użycia wody i mydła. W dobie świetnych pralek i detergentów, które piorą nawet na sucho, wciąż jest grupa ludzi, która zamiast moczyć, wietrzy. Łukasz kolekcjonuje markowe jeansy. W swojej szafie ma ponad sto par. Żadnej nigdy nie wyprał. – Kupuję spodnie, które uszyte są z grubego, charakterystycznego denimu. Każdy kontakt z wodą sprawia, że materiał się niszczy i spiera. Dlatego jeansów nie piorę. Jeśli brzydko pachną, wietrzę je na balkonie. Jeżeli zapach jest intensywny i uciążliwy, jak chociażby dym z papierosów, najpierw zostawiam je na dobę na grzejniku, a dopiero potem wystawiam na mróz. Zdarza mi się też trzymać spodnie w zamrażarce, która świetnie zabija roztocza – przekonuje Łukasz.

Sposób Łukasza na jeansy, choć wydaje się mało higieniczny, jest jak najbardziej polecany przez producentów. – Prawdą jest, że każde pranie niszczy strukturę spodni. Jeżeli jeansy zrobione są z domieszką stretchu czy innych sztucznych materiałów, nie trzeba aż tak bardzo się przejmować – mówi Veronika Kirchner ze sklepu z ekskluzywnymi jeansami Hilary Prince. – O prawdziwy denim warto jednak dbać. Jeżeli już zdecydujemy się na pranie, to raczej w zimnej wodzie, bez detergentów i bez wirowania. Koniecznie też trzeba obrócić spodnie na lewą stronę. Osobiście jednak odradzałabym pranie. Ewentualne zabrudzenia można usunąć specjalnymi preparatami do prania na sucho, które działają miejscowo – tłumaczy specjalistka.

Sztuczki w praniu to też domena matek, które jak mało kto znają się na plamach. Od kilku lat furorę robią indyjskie orzechy zastępujące proszki. Ekologiczne i wielorazowe, zyskały spore grono zwolenników.

Dobrą metodą na pranie jest też słońce. Agata przyznaje się, że zabrudzone marchewką ubranka pierze na dworze, wystawiając je na działanie promieni słonecznych. – Próbowałam wszystkich możliwych odplamiaczy, ale żaden nie działał – opowiada. – Postanowiłam więc pójść za radą babci, namaczać ubrania w zimnej wodzie i wystawiać na słońce. Plamy od razu zniknęły – ekscytuje się Agata. Szkoda tylko, że w naszej szerokości geograficznej takie pranie możliwe jest tylko przez kilka miesięcy w roku.

Nasz brud powszedni

Coraz więcej Polaków świadomie rezygnuje ze stosowania mydła czy konwencjonalnych zabiegów higienicznych. Detergentów unikają oni nie z powodu lenistwa, ale dlatego że ekologiczne (nie) mycie wpisuje się w ich styl życia. Taka filozofia, coraz bardziej modna, nie zawsze jest jednak zdrowa. Dermatolodzy przestrzegają, że mimo ogólnej niechęci do chemicznych preparatów myjących bez mydła żyć się nie da. – Nasze ciało przez cały dzień narażone jest na kontakt z bakteriami, wirusami, które mogą być przyczyną poważnych chorób – mówi dr n. med Justyna Sicińska, dermatolog. – Samo spłukanie czy pobieżne mycie nie wystarcza, żeby się ich pozbyć. Oczywiście nie oznacza to, że preparatami trzeba się od razu zlewać, ale należy aplikować je z rozsądkiem. Części ciała, które nie są narażone na kontakt z otoczeniem, można potraktować jedynie odrobiną preparatu. Stosowanie odpowiednich kosmetyków zmniejsza ryzyko chorób i odpowiednio nawilża nasze ciało – tłumaczy lekarka. Wierzycie czy wietrzycie?

Luty 2013

Tekst z archiwum tygodnika "Przekrój"

Współczesny Amerykanin z klasy średniej przez »dbałość o czystość« rozumie prysznic i używanie dezodorantu każdego dnia bez wyjątku" – pisze Katherine Ashenburg w „Historii brudu". Kanadyjska dziennikarka, która w swojej książce śledzi podejście do higieny w kolejnych stuleciach, przypomina: „Francuski arystokrata z XVII wieku pojmował ją jako codzienną zmianę płóciennej koszuli i mycie dłoni, resztę ciała starannie chroniąc przed kontaktem z mydłem czy wodą. Dla Rzymianina w I wieku n.e. troska o higienę wiązała się z co najmniej dwiema godzinami pluskania się, moczenia i parówek w wodzie o różnej temperaturze, usuwania potu i oliwy metalową skrobaczką oraz namaszczania się oliwą na koniec. To, czy coś uznajemy za czyste, mniej zależy od naszego wzroku czy powonienia, a daleko bardziej od sposobu myślenia".

Pozostało 93% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"