– Rozrywka to więzienie, szansę na wolność daje sztuka – powiedział Romeo Castellucci, guru włoskiego teatru, kurator tegorocznego maltańskiego idiomu „Człowiek-maszyna".
Najciekawsze jest to, że nie patrzy on stereotypowo na postępującą technicyzację, lecz bada zarówno negatywne, jak i coraz intymniejsze ludzkie związki z nowoczesnymi technologiami. A program festiwalu prowadzi do zaskakujących wniosków.
Cegielski, wróć
– Kiedyś chciało się iść do pracy, teraz iść muszę, a mogę tylko wtedy, gdy ktoś po mnie łaskawie zadzwoni – żali się w spektaklu „Ceglorz" Teatru Ósmego Dnia prawdziwy robotnik zwolniony z Zakładów im. Cegielskiego, symbolu poznańskiej przedsiębiorczości w okresie zaborów i buntu robotników w czasach stalinowskiego terroru.
Podzwonnym dla nadziei na lepsze życie robotników są słowa Jacka Kuronia o tym, że koniec realnego socjalizmu nie oznaczał dla nich niczego dobrego, a stracili również prestiż. Publiczność czuje to na własnej skórze, stłoczona w fabrycznej hali z pozbawionymi pracy poznaniakami. Znaczący był komentarz jednego z widzów: nic się nie dzieje! I jego olśnienie, że udział w tej zbiorowej kreacji Teatru Ósmego Dnia ma uświadomić koszmar odrzucenia w nowym systemie. Wyświetlane na ścianach kolorowe obrazy są jak halucynacje bezrobotnych. Śnimy porzucone maszyny i wyimaginowane, bo niezbudowane statki, do których nie zamówiono w Cegielskim silników.