Lepiej radzi sobie GTA V na innych płaszczyznach. Akcję napędzają przede wszystkim skoki – a to na jubilera, a to na statek z wojskowym sprzętem, a to na furgonetkę z kasą. Aby akcja się powiodła, należy wcześniej ją solidnie przygotować. Gra to robi w dużej mierze za nas, ale i tak jest ciekawie. Sami wybieramy, czy włamujemy się „na rympał", czy działamy po cichu. Wpuszczenie gazu usypiającego do sklepu jubilerskiego wymaga zbadania dachu budynku, zlokalizowania odpowiedniego systemu wentylacyjnego oraz zdobycia pojazdu i strojów, które nie wzbudzą podejrzeń, gdy będziemy kręcili się w okolicy naszego celu. Podobnych misji jest znacznie więcej, a do tego nie wszystkie są celem wyznaczonym przez bohaterów. Do gry wkrada się bowiem także odpowiednik FBI...
I tu trzeba wspomnieć o drugiej zalecie gry, jaką jest operowanie szeroko pojętą satyrą - na wszystko co się da. Już sami bohaterowie wydają się być chodzącymi parodiami. Franklin ani na chwilę nie zrezygnuje ze slangowego bełkotu, Michael pogrąża się w kryzysie wieku średniego, w towarzystwie whisky, starych filmów i ogrodowego leżaka. Jego żona chętnie daje się uwieść przystojnemu trenerowi tenisa, córka „wisi na słuchawce" i próbuje za wszelką cenę zrobić z siebie gwiazdę, a otyły syn kursuje między łóżkiem (z którego gra w brutalne, krytykowane przez ojca gry komputerowe!), a szemranymi typami. Jest dający bezsensowne rady psycholog, który ciągle chce więcej pieniędzy, są przesadzone i zabawne reklamy, którymi miasto jest poobklejane. Jest ultrapopularny telewizyjny talent show, w którym uczestnicy robią z siebie błaznów, a jurorzy upokarzają prowadzącego program. Jest nawet i mocno niepoprawna politycznie kreskówka (można ją obejrzeć włączając w grze telewizor), w której homoseksualny superbohater-wegetarianin broni chciwych pracowników przed wyzyskiem i... równa z ziemią cały zakłady pracy. Jest odpowiednik Facebooka, o uroczej nazwie „Lifeinvader". W końcu jest też wspomniane FBI, „ukryte" pod skrótem FIB, dla którego cel uświęca każde środki.
Ze wspomnianym FIB związany jest moment, która już zdążył się odbić echem po mediach, a mianowicie scena tortur, w której aktywnie uczestniczymy, wybierając narzędzia tortur i samodzielnie wprawiając je w działanie, manipulując kontrolerami. Przyznam osobiście, że choć gram w gry wideo ponad 20 lat, nie widziałem jeszcze momentu tak brutalnego – nawet nie za sprawą szczegółowości sceny, bo grafika w grze nie należy do tych „fotorealistycznych", ale samej czynności i okoliczności. Ciężko powiedzieć, czy twórcy chcieli w ten sposób zdobyć tani rozgłos, czy kierowali się próbą zachowania spójności fabuły gry. Moim zdaniem taki zabieg nie jest jednak niczym uzasadniony, a przeprowadzane po i przed sceną dialogi niczym jej nie usprawiedliwiają. Czułem się zwyczajnie zniesmaczony całością, i dodatkowo zirytowany faktem, że nie można sceny w żadne sposób ominąć. Z drugiej strony, czy w świecie, w którym w kinach lecą kolejne części „Piły", pozbawiona realizmu scena w grze zrobi na wszystkich aż tak duże wrażenie?
Magia przestrzeni i pozorne detale
Firma Rockstar do perfekcji dopracowuje otoczenie, w którym przebywamy. Miasto po prostu żyje. Ludzie trenują, jeżdżą na rowerach, siedzą w kawiarniach i restauracjach, wykonują różne proste czynności, które nadają całości realizmu. Nie jest jednak tak idealnie, jak zapowiadali to twórcy. Przechadzając się po mieście widzimy niemal same zamknięte witryny sklepów, a ich okna zalepione są prostymi obrazkami, które nieudolnie imitują przestrzenne wnętrze. Do knajpy nie da się wejść, chociaż w ogródku przy stołach siedzi mnóstwo ludzi. Uliczni sprzedawcy hot-dogów mają gotowe parówki w bułce do wydania, ale za nic ich nie kupimy. Możemy wejść tylko tam, gdzie pozwala gra – i są to niemal wyłącznie sklepy z bronią oraz ubraniami.
Najjaśniejszym punktem gry jest zdecydowanie to, czego doświadczyć można było już wcześniej – eksploracja. Świat, który oddali w nasze ręce twórcy, jest duży. Możemy wybrać dowolny samochód, ruszyć daleko przed siebie, natknąć się przypadkiem na poboczne misje, odkryć nowe wehikuły, kupić posesję, polatać samolotem pod mostami czy wzbudzić zainteresowanie policji i uciekać niczym w pierwszoligowym filmie akcji.