Reklama
Rozwiń

Polskie jazzowe prapremiery wydarzeniami festiwalu Jazz Jamboree

Koncertem wokalisty Janusza Szroma i Przyjaciół zakończył się w piątek 55. festiwal Jazz Jamboree - pisze Marek Dusza.

Aktualizacja: 22.12.2013 20:38 Publikacja: 22.12.2013 19:33

Adam Bałdych

Adam Bałdych

Foto: materiały prasowe

- Prawdziwych przyjaciół poznaje się w jazzie - powiedział na koniec wieczoru w Mazowieckim Centrum Kultury i Sztuki prowadzący koncert Paweł Brodowski, redaktor naczelny magazynu „Jazz Forum".

Zobacz galerię zdjęć

Na koncert złożyły się amerykańskie standardy, w tym świąteczne, z polskimi tekstami w m.in.: „Satin Doll" (Mała laleczka) i „Winter Wonderland" („Pastorałka dla bałwana"). W kameralnej sali i miłej atmosferze Janusz Szrom zrobił show w wielkim stylu opowiadając zabawne historie związane z kolejnymi utworami. Koncert zakończyła wykonana razem z publicznością kolęda „Cicha noc". Był to wyjątkowy występ dla Janusza Szroma, bo zaśpiewał z medalem Gloria Artis na piersi, którym udekorował go prezes Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego Krzysztof Sadowski.

Jazz Jamboree to druga obok krakowskich Zaduszek najstarsza cykliczna impreza jazzowa w Polsce. Jest spadkobiercą idei pierwszych festiwali w Sopocie, które w Warszawie podchwycił Hot-Club Hybrydy organizując pierwszy „Jazz 58". Najlepsze dla miłośników jazzu były lata 70., kiedy słuchali na żywo legend tej muzyki. Największym wydarzeniem był natomiast pierwszy koncert Milesa Davisa w 1983 r.

Dziś festiwal jest imprezą rozproszoną w czasie i przestrzeni z budżetem nie pozwalającym organizatorom, Fundacji Jazz Jamboree, na zapraszanie najdroższych gwiazd.

Tegoroczna, 55. edycja rozpoczęła się 17 listopada od występu wokalistki Anny Serafińskiej. Gwiazdami zza oceanu byli: gitarzysta Mark Whitfield i basista James Genus prezentujący funkową odmianę jazzu. Z polskimi jazzmanami wystąpił wokalista Kevin Mahogany pięknie interpretujący balladowe standardy. Mieliśmy też gości z Litwy. Neda & Labutis Jazz Quartet przedstawili nowoczesne podejście do improwizacji. Natomiast głównym nurtem jazzu „popłynął" Tree Stone Quartet.

Ciekawym pomysłem było zestawienie filmowej opowieści o zespole Miłość Tymona Tymańskiego z jego aktualną formacją, która wystąpiła w kinie Muranów. Intrygujące interpretacje tematów filmowych Wojciecha Kilara przedstawił pianista Kuba Stankiewicz. Jego solowy recital promował album „Kilar".

Wydarzeniem 55. festiwalu Jazz Jamboree były prapremiery utworów napisanych w ramach programu MKiDN Zamówienia Kompozytorskie Instytutu Muzyki i Tańca.

W sali koncertowej Uniwersytetu Muzycznego im. F. Chopina swoją „Symphony  of  the  Galaxies" wykonał pianista Paweł Tomaszewski. Nie była to symfonia w znaczeniu klasycznym, choć jazzmanom towarzyszył zespół kameralistów. Obok dyrygującego od fortepianu kompozytora solistami byli: skrzypek Adam Bałdych i saksofonista Przemysław Florczak. Sekcję rytmiczną stanowili: kontrabasista Andrzej Święs i perkusista Paweł Dobrowolski. Tomaszewski w ciekawy sposób połączył klasyczną formę z jazzowymi improwizacjami.

Szeroką rozpiętość stylistyczną zawarł w swoim dziele saksofonista i kompozytor Michał Kulenty. Rozbudowany utwór „Światłość i blask" określił lakonicznie jako „koncert słowa i dźwięku". Wystąpił z nim zespół złożony ze znakomitych jazzmanów, czwórka wokalistów, chór dziecięcy i recytujący refleksyjne teksty Kulentego aktor Aleksander Trębczyński. Kompozycja miała zwartą formę o wciągającej dramaturgii z muzycznymi perełkami w postaci chwytliwych tematów. Takiego dzieła w historii polskiego jazzu nie było. Warto je wydać na płycie.

Marek Dusza

- Prawdziwych przyjaciół poznaje się w jazzie - powiedział na koniec wieczoru w Mazowieckim Centrum Kultury i Sztuki prowadzący koncert Paweł Brodowski, redaktor naczelny magazynu „Jazz Forum".

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem