Nutinim (rocznik 1987) w muzycznym świecie zachwycają się już wszyscy najważniejsi, włącznie z Adele, która nie nagrywając od dawna, dała szkockiemu wokaliście wolne miejsce na rynku i pole do popisu. Nie cierpi z zazdrości i na Twitterze o balladzie „Iron Sky" napisała: „Jedna z najwspanialszych rzeczy, jakie słyszałam w życiu". Kompozycja jest niezwykle dramatyczna, zaaranżowana z udziałem dęciaków, otrzymała także „winylowe" brzmienie.
Zdecydowanie lepszy jest jednak przebój „Scream (Funk My Life Up)", nagrany na luzie, zaśpiewany z charakterystyczną chrypką i niezwykle sexy. Gitarzyści grają leniwie, bez napięcia, podobnie jak saksofoniści i trębacze. To największy hit ostatnich miesięcy, rewelacyjny dla fanów Macy Gray czy Eryki Badu. Miłosny hymn na cześć ukochanej, promowany bezpretensjonalnym teledyskiem nakręconym w Los Angeles.
Nowy album odniósł światowy sukces, w Wielkiej Brytanii zdobył status platynowego, ale poza „Scream" robi wrażenie marudnego, rozwleczonego, nagranego bez nerwu. ?O takich piosenkach mówi się „pościelówy".
Nie zmienia to faktu, że Paolo Nutini również u nas zagościł we wszystkich stacjach radiowych. W Polsce jednak Paolo Nutini wywołuje mylne wrażenie. Wszyscy myślą, że to Włoch.
Jego ojciec jest zaś Szkotem w trzecim pokoleniu, mama zaś rodowitą Szkotką. W związku z tym, że Paolo śpiewa jak zaginiony bez wieści Terence Trent d'Arby, brany jest nie tylko za Włocha, ale i Afroamerykanina. Stylizuje się też na Marleya w piosence „Let Me Down Easy".