Paolo Nutini - nowa płyta

Trzecia płyta Paolo Nutiniego robi coraz większą furorę ?na świecie, choć zawiera ?tylko jeden przebój - pisze Jacek Cieślak.

Publikacja: 06.08.2014 05:34

Paolo Nutini Caustic Love Warner Music Polska CD, 2014

Paolo Nutini Caustic Love Warner Music Polska CD, 2014

Foto: Rzeczpospolita

Nutinim (rocznik 1987) w muzycznym świecie zachwycają się już wszyscy najważniejsi, włącznie z Adele, która nie nagrywając od dawna, dała szkockiemu wokaliście wolne miejsce na rynku i pole do popisu. Nie cierpi z zazdrości i na Twitterze o balladzie „Iron Sky" napisała: „Jedna z najwspanialszych rzeczy, jakie słyszałam w życiu". Kompozycja jest niezwykle dramatyczna, zaaranżowana z udziałem dęciaków, otrzymała także „winylowe" brzmienie.

Zdecydowanie lepszy jest jednak przebój „Scream (Funk My Life Up)", nagrany na luzie, zaśpiewany z charakterystyczną chrypką i niezwykle sexy. Gitarzyści grają leniwie, bez napięcia, podobnie jak saksofoniści i trębacze. To największy hit ostatnich miesięcy, rewelacyjny dla fanów Macy Gray czy Eryki Badu. Miłosny hymn na cześć ukochanej, promowany bezpretensjonalnym teledyskiem nakręconym w Los Angeles.

Nowy album odniósł światowy sukces, w Wielkiej Brytanii zdobył status platynowego, ale poza „Scream" robi wrażenie marudnego, rozwleczonego, nagranego bez nerwu. ?O takich piosenkach mówi się „pościelówy".

Nie zmienia to faktu, że Paolo Nutini również u nas zagościł we wszystkich stacjach radiowych. W Polsce jednak  Paolo Nutini wywołuje mylne wrażenie. Wszyscy myślą, że to Włoch.

Jego ojciec jest  zaś Szkotem w trzecim pokoleniu, mama zaś rodowitą Szkotką. W związku z tym, że Paolo śpiewa jak zaginiony bez wieści Terence Trent d'Arby, brany jest nie tylko za Włocha, ale i Afroamerykanina. Stylizuje się też na Marleya w piosence „Let Me Down Easy".

Debiutantem nie jest, w muzyczne arkana wprowadzał go dziadek. Show-biznesu uczył się jako menedżer koncertowy. Miał też sporo szczęścia. Okazja do występu przed wpływowym gremium jednej ze szkockich stacji radiowych zdarzyła się, gdy spóźniał się gwiazdor David Sneddon. Nutini wszedł na estradę i potem piął się po stopniach kariery na szczyt. Śpiewał w Carnegie Hall i na Montreaux Festival. Otwierał koncerty Amy Winehouse i The Rolling Stones.

Od początku każda jego płyta była platynowa. Tak było z debiutancką „These Streets" z 2006 r., która zajęła na angielskiej liście przebojów miejsce trzecie. Następna – „Sunny Side Up" (2009) – od razu debiutowała na pierwszej pozycji. Nutini jest jak kura znosząca złote jaja. Cokolwiek wyda – znajduje na Wyspach nie mniej niż półtora miliona nabywców.

Nie da się ukryć, że brak mu osobowości, oryginalności. Każda piosenka nawiązuje do nagrań i artystów z przeszłości. Nie wiadomo więc, czy fani lubią Nutiniego czy też skojarzenia z innymi gwiazdami, jakie wywołuje. Nie jest sobą, być może dlatego, że – jak wyznał w jednym z wywiadów – pali marihuanę każdego dnia od czasu, gdy skończył 17 lat. Kariery Boba Marleya na pewno nie powtórzy.

Jacek Cieślak

Nutinim (rocznik 1987) w muzycznym świecie zachwycają się już wszyscy najważniejsi, włącznie z Adele, która nie nagrywając od dawna, dała szkockiemu wokaliście wolne miejsce na rynku i pole do popisu. Nie cierpi z zazdrości i na Twitterze o balladzie „Iron Sky" napisała: „Jedna z najwspanialszych rzeczy, jakie słyszałam w życiu". Kompozycja jest niezwykle dramatyczna, zaaranżowana z udziałem dęciaków, otrzymała także „winylowe" brzmienie.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Kultura
„Nie pytaj o Polskę": wystawa o polskiej mentalności inspirowana polskimi szlagierami
Kultura
Złote Lwy i nagrody Biennale Architektury w Wenecji
Kultura
Muzeum Polin: Powojenne traumy i dylematy ocalałych z Zagłady
Kultura
Jeff Koons, Niki de Saint Phalle, Modigliani na TOP CHARITY Art w Wilanowie
Kultura
Łazienki Królewskie w Warszawie: długa majówka