Powiew nowego jazzu pod Alpejskimi szczytami

Występ międzynarodowego tria Hang Em High na festiwalu jazzowym w austriackim Saalfelden wprowadził słuchaczy do grona poszukiwaczy nowych brzmień - pisze Marek Dusza z Saalfelden.

Aktualizacja: 29.08.2014 17:42 Publikacja: 29.08.2014 17:36

Hang Em High

Hang Em High

Foto: Archiwum autora, Marek Dusza m.d. Marek Dusza

Lider zespołu basista Radek Bednarz z Wrocławia występujący pod pseudonimem Bond wywołał pewną konsternację zaczynając prezentację zespołu po polsku.

Zobacz galerię zdjęć

- Czy jest tu ktoś z Polski? - zapytał wreszcie, a na okrzyk z publiczności - Jesteśmy!, odpowiedział, że to ostatnie słowa w naszym języku i przeszedł na konwersację po angielsku.

Międzynarodowe trio tworzą: basista Bond, szwajcarski saksofonista i klarnecista Lucien Dubuis i austriacki perkusista Alfred Vogel grają razem od wielu lat w różnych formacjach.

- Trio dało dotąd tylko osiem koncertów, z czego trzy w USA - powiedział „Rz" Alfred Vogel. Nazwa zespołu wzięła się z fascynacji filmami Clinta Eastwooda i nawiązuje bezpośrednio do tytułu westernu z 1968 roku „Powiesić go wysoko". Trio występowało także w Polsce i ma na koncie dwa albumy. Najnowszy cieszył się sporym powodzeniem wśród słuchaczy, którym występ przypadł do gustu. Sam Radek „Bond" Bednarz może być znany fanom naszej nu jazzowej formacji Miloopa. W jego grze na gitarze basowej słychać było inspirację Billem Lasswellem, a razem z Vogelem i Dubuis stworzył eklektyczną miksturę, którą sami muzycy określają jako „low-western-rock-blues-jazz-soul-punk". Dodać warto, że osiągnęli spójne brzmienie, a każdy z muzyków miał sporo miejsca na solówki. Największą uwagę skupiał na sobie Lucien Dubuis, szczególnie kiedy grał na rzadko używanym klarnecie kontrabasowym.

Sensacją pierwszego dnia festiwalu w Saalfelden był jednak duet gitarzystów: Nels Cline & Marc Ribot. Nie tylko ze względu na odkrywczą muzykę, którą razem tworzą, ale na fakt, że rzadko razem występują. Na wspólny duet zdecydowali się trzy lata temu, a w ubiegłym roku dołączył do nich trzeci gitarzysta Bill Frisell. To gwiazdorsko-awangardowe trio przyciąga na koncerty tłumy, ale i sam duet był wystarczającym magnesem, by mimo późnej pory wypełnić niewielką salę centrum kultury Nexus.

Większość improwizacji Cline i Ribot wykonali na gitarach akustycznych, ale stojące obok elektryczne instrumenty zwiastowały ich wykorzystanie w finale. Wyrafinowane harmonie duetu i oryginalne brzmienia gitar wzbogacane efektami sonorystycznymi przeniosły jazzowe improwizacje w sferę muzyki współczesnej.

Obaj artyści prowadzili słuchaczy przez labirynt coraz bardziej zawiłych kombinacji często zaskakujących dźwięków. Z koronkowych akordów wyrwały słuchaczy dopiero elektryczne gitary, z których muzycy wydobywali brzmienia dalekie od tych, które znamy z zespołów jazzowych czy rockowych. Nels Cline znany m.in. z grupy Wilco i Marc Ribot - współpracownik Johna Zorna, członek m.in. Guitar Masada stworzyli własny, nowy świat gitarowych brzmień. Publiczność była zachwycona.

Dziś w Saalfelden Marc Ribor zagra solo amerykańskie protest-songi, a Nels Cline wejdzie w skład zespołu perkusisty Jima Blacka Eyebone'a. Organizatorzy festiwalu zadbali także o lokalną publiczność prezentując na placu przed ratuszem muzykę lekką i do tańca. W czwartek gwiazdą był Budapest Bar z ułatwioną wersją „Rapsodii węgierskiej" Franciszka Liszta.

Marek Dusza z Saalfelden

Lider zespołu basista Radek Bednarz z Wrocławia występujący pod pseudonimem Bond wywołał pewną konsternację zaczynając prezentację zespołu po polsku.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 94% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"