Najdroższe deski świata

Narty robione ręcznie z najdroższych materiałów mogą kosztować tyle, co samochód.

Aktualizacja: 26.01.2017 22:22 Publikacja: 26.01.2017 17:39

Ręczne wykonanie Zai for Bentley zajmuje ok. 30 godzin.

Ręczne wykonanie Zai for Bentley zajmuje ok. 30 godzin.

Foto: materiały prasowe

Jeżeli ktoś właśnie kupił topowe rossignole, atomiki czy heady, lepiej niech tego nie czyta. Po co się denerwować. Bo przy tej narciarskiej arystokracji najlepsze modele sklepowe – nawet jeśli mają grafen, tytan i inne gadżety – to tylko deski dla plebsu.

W kolorze astona

Zacznijmy delikatnie – od nart robionych przy współpracy lub na zamówienie wielkich marek luksusowych. Takie deski zjazdowe proponował Dynastar wspólnie z Ferrari. Czerwono-czarne FC08 przeznaczone były dla bardzo dobrych narciarzy, lubiących prędkość i twarde stoki. W rzeczywistości jednak były to całkiem normalne dynastary, tyle że z czubami opatrzonymi logo z ogierem. Cena? Około 2,5 tys. euro, gdy wchodziły na rynek. Teraz można je kupić za ok. 700 dolarów.

Własne narty proponuje też Aston Martin (w rzeczywistości wykonuje je austriacka manufaktura Differences). Kosztujące od tysiąca funtów w górę deski nie mają wiązań (za to trzeba dopłacić). A jaki mają związek z Astonem Martinem? Mogą być pomalowane lakierem takim samym, jak karoseria samochodu.

O oczko wyżej, a nawet dwa oczka, stoją narty Zai robione dla Bentleya. Zai to szwajcarska manufaktura sprzętu narciarskiego i do golfa. Jej nazwa oznacza „twardy" w języku retoromańskim (bo takim się mówi w kantonie Gryzonia). „Twardy" – bo to chyba jedyne narty na świecie, które mają rdzeń ze skał, konkretnie z gnejsów. Jest on owijany włóknem węglowym, a później drewnianymi okładzinami (topola, jesion, dąb, orzech i kanadyjskie cedry – skrupulatnie wymienia firma). Mimo to opracowane dla Bentleya narty są bardzo lekkie, ważą 1,5 kilograma. W komplecie są wiązania (zwykłe salomony), kijki z włókna węglowego i chromu oraz specjalny pokrowiec. Wszystko to za niecałe 7 tys. euro. Mamy za to pewność, że będą wyjątkowe – rocznie firma produkuje około tysiąca par.

Zai ma na koncie również współpracę z producentem zegarków szwajcarskich Hublot. Ta wersja nart ma powierzchnię pokrytą gumą dokładnie taką, z jakiej robione są paski do sportowych modeli czasomierzy. Około 7 tysięcy franków szwajcarskich trzeba przygotować na „zwykłe" modele Zai (na przykład podobno dobrze jeżdżące Spada). Dobra wiadomość – można je zamówić przez internet.

Podobny pomysł na narty luksusowe ma francuska firma Lacroix. „Zwykłe" modele kosztują ok. 1200 euro. Limitowane do 100 sztuk serie unikalnych modeli (w końcu kto chciałby pomylić swoje narty z czyimiś w hotelu w St. Moritz) są znacznie droższe. Ultime Black to wydatek rzędu 8–9 tys. euro.

Skipass w cenie

Lacroix wyprodukowała też najdroższy zestaw narciarski świata. Przedstawiony w 2008 roku komplet edycja limitowana Courchevel można było kupić wyłącznie w jednym miejscu na Ziemi – w firmowym butiku w zimowym kurorcie Courchevel. Gdyby ktoś nie wiedział – to francuska miejscowość w regionie Trzy Doliny (obejmuje też słynne Val Thorens i Meribel), gdzie narciarze muszą omijać obwieszone złotem Rosjanki w szynszylach i paparazzich czających się na księcia Filipa. W takim otoczeniu Lacroix sprzedaje zestaw składający się z nart, kijków z włókien węglowych, gogli, rękawiczek i dwóch skórzanych torebek. Wszystko to jest umieszczone w wielkiej skrzyni pokrytej skórą pochodzącą z paryskiej Pinel & Pinel i opatrzone metką z sumą 50 tys. euro. Tak – ponad 200 tys. złotych. Na osłodę Courchevel dorzuca całoroczny skipass na Trzy Doliny.

Jeszcze mało? To może narty równie dyskretne jak rolls-royce? Foil Oro Nero kosztują ok. 50 tys. dolarów i stanowią najlepszą ilustrację filozofii firmy „no limits". Są ręcznie wytwarzane przez rodzinną manufakturę w północnych Włoszech wyłącznie na zamówienie – wtedy też dobiera się ich parametry. Robione są z – uwaga – włókien węglowych, tytanalu, bambusa i jesionu oraz fornirowane dębem kopalnym liczącym 8 tys. lat. Narty mają inkrustacje z 14-karatowego złota, złotem są też pokryte wiązania i kijki. Całość pakowana jest w ręcznie szyty pokrowiec ze skóry krów z Toskanii.

Jeśli kogoś na takie nie stać, Foil ma też w ofercie tańsze modele. Za równowartość 12 tys. dolarów. Na zamówienie czeka się trzy tygodnie.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: p.koscielniak@rp.pl

Jeżeli ktoś właśnie kupił topowe rossignole, atomiki czy heady, lepiej niech tego nie czyta. Po co się denerwować. Bo przy tej narciarskiej arystokracji najlepsze modele sklepowe – nawet jeśli mają grafen, tytan i inne gadżety – to tylko deski dla plebsu.

W kolorze astona

Pozostało 93% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"