Szum samochodów przy warszawskiej arterii nie przeszkadzał, gigantyczna oszklona przestrzeń stwarzała nietypowy, ale intrygujący anturaż dla muzyki. Najefektowniej wyglądali zaś członkowie Polskiej Orkiestry Radiowej zjeżdżający z górnych kondygnacji z instrumentami po ruchomych schodach.
Problemem była oczywiście akustyka, kto jednak lubi klasykę w brzmieniu udoskonalonym przez technikę, ten mógł czuć się zadowolony. We wnętrzu o tak wysokim sklepieniu jak atrium biurowca Focus dźwięk idzie do góry, ale w kantacie „Carmina burana” Carla Orffa w niektórych momentach miało to swoje walory. Kobiece soprany, których śpiew zdawał się wędrować ku niebu, brzmiały interesująco. Gorzej było z głosami męskimi i to tymi niskimi, które nie wybrzmiewały w pełni. Także w momentach, gdy do olbrzymich chórów dołączała cała orkiestra, słuchaczy atakowała zbyt jednolita masa dźwięku.