Ustawa ws. Praw Człowieka w Hongkongu i Demokracji (Hong Kong Human Rights and Democracy Act) trafi teraz do Izby Reprezentantów, która przyjęła własną wersję tej ustawy w ubiegłym miesiącu. Teraz obie izby muszą wypracować wspólną wersję - zanim ustawa trafi na biurko prezydenta USA Donalda Trumpa.
- Mieszkańcy Hongkongu widzą co się zbliża - widzą stałe wysiłki mające na celu pozbawienie ich autonomii i wolności - mówił senator Marco Rubio w czasie debaty nad ustawą. Rubio oskarżył Pekin o odpowiedzialność za "przemoc i represje" jakim poddawani są mieszkańcy miasta.
Przyjęta przez Senat ustawa przewiduje, że sekretarz stanu będzie musiał co roku przedstawiać raport dotyczący tego, czy Hongkong cieszy się wystarczająco dużą autonomią, by zasługiwać na uprzywilejowany status w relacjach handlowych z USA. Ustawa umożliwia również nakładanie sankcji na przedstawicieli chińskich władz odpowiedzialnych za łamanie praw człowieka w Hongkongu.
Hongkong jest częścią Chin od 1997 roku - po przekazaniu Pekinowi przez Londyn kontroli nad byłą brytyjską kolonią miasto funkcjonuje w ramach zasady "jedno państwo - dwa systemy", co oznacza, że mieszkańcy Hongkongu cieszą się swobodami jakich nie doświadczają mieszkańcy pozostałej części Chin. Jednak od czerwca w Hongkongu trwają gwałtowne protesty - początkowo ich uczestnicy protestowali przeciwko zmianom w prawie o ekstradycji (chińska administracja w Hongkongu ostatecznie się z nich wycofała), teraz jednak protestujący przedstawiają prodemokratyczne postulaty.
Senat USA przyjął również ustawę zakazującą eksportu wyposażenia policyjnego służącego do radzenia sobie z demonstrantami dla sił policyjnych w Hongkongu. Ustawa zakazuje sprzedawania im m.in. gazu łzawiącego, gazu pieprzowego i gumowych kul.