- Niedawno można było przeczytać w gazecie "Die Welt", której korespondent warszawski pan Fritz donosił, że pan Trzaskowski to lepszy dla Niemiec byłby prezydent dlatego, że jest przeciwko temu, żeby Polska brała reparacje od Niemców, żeby Polska domagała się odszkodowania, reparacji za II wojnę światową, za zniszczenia, które wtedy zostały dokonane - mówił Andrzej Duda.
Dzis wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk poinformował, że w sprawie publikacji w niemieckich mediach wezwał do MSZ chargé d'affaires Niemiec, "w związku z sekwencją artykułów w niemieckich mediach operujących manipulacjami i stwarzających jednoznaczne wrażenie zaangażowania po stronie jednego z kandydatów w wyborach prezydenckich w Polsce".
Wzywano ambasadora, ale go nie ma
Wcześniej Adam Bielan, rzecznik sztabu wyborczego Andrzeja Dudy, o wyjaśnienia ws. publikacji "Faktu" zwrócił się do nowego ambasadora Niemiec. Jednak po tym, jak 30 czerwca dyplomatyczną misję zakończył Rolf Nikel, Polska zwleka z wydaniem agrément dla Arndta Freytaga von Loringhovena, który ma tę funkcję pełnić.
W wypadku agrément dla nowego ambasadora Niemiec, formalny wniosek, wg informacji Onetu, złożono ponad miesiąc temu, ale nieoficjalnie kandydatura zgłaszana była już wcześniej. Według naszych informacji strona niemiecka w zeszłym tygodniu informowana była przez MSZ, że agrément będzie udzielone „następnego dnia”, ale tak się nie stało, przy czym decyzja o wstrzymaniu wydania zgody zapadła „poza MSZ" - informuje Onet.
Odmowa udzielenia agrément jest co do zasady możliwa w wypadku, gdy kandydat w przeszłości negatywnie wypowiadał się o kraju, do którego ma trafić jako ambasador. W wypadku braku takich przesłanek (w odniesieniu do kandydata na ambasadora Niemiec takich negatywnych przesłanek, wg. źródeł Onetu w MSZ, nie ma), odmowa lub przedłużanie terminu udzielenia agrément traktowane jest jako akt nieprzyjazny i dowodzący woli ochłodzenia relacji dwustronnych.