Do spotkania prezydenta z ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim miało dojść wczoraj o godz. 16. Kancelaria Lecha Kaczyńskiego twierdzi, że zaproszenie na rozmowę wysłano w środę, ale szef MSZ odmówił.
Sikorski zapewnia jednak, że nie odmówił prezydentowi, tylko nie mógł w wyznaczonym terminie zjawić się w Pałacu Prezydenckim. – Dokładnie w tym czasie odbywało się nieformalne posiedzenie rządu w sprawie budżetu i musiałem w nim uczestniczyć – tłumaczył. Szef MSZ dodał, że poprosił prezydenta o wyznaczenie nowego terminu.
Ale minister z prezydenckiej kancelarii Michał Kamiński nie chciał powiedzieć dziennikarzom, kiedy mogłoby dojść do takiej rozmowy. – Może się okazać, że prezydent wyśle kolejne zaproszenie, a minister go nie przyjmie, bo będzie albo pielił grządki, albo strzelał do zwierzątek – oświadczył.
Kamiński twierdzi, że dopiero w czwartek o godz. 16.03 sekretariat szefa MSZ przysłał faksem informację, że Sikorski nie może przybyć do Pałacu. – Jeżeli to ma być kultura polityczna albo jakakolwiek inna kultura, to ja jestem małą dziewczynką! – oburzał się.
W odpowiedzi Radosław Sikorski zaapelował do Kamińskiego, by nie angażował autorytetu prezydenta do spraw błahych. – Jesteśmy poważnymi ludźmi i szanujemy ten autorytet– oświadczył.