– Kopiowanie dokumentów, które są w mojej dyspozycji, jest moim prawem – uważa Tomasz Szatkowski, wiceprezes do spraw handlowych grupy Bumar, i przyznaje: – Ostatnio zrobiłem kopie pewnych dokumentów w związku z ciążącym na mnie obowiązkiem przekazania ich do upoważnionych organów państwa.
Na pytanie, dla jakich służb kopiował dokumenty, Szatkowski odpowiada: – Dla organów ścigania, ale nie chcę mówić o szczegółach z uwagi na dobro spółki i ewentualnego śledztwa.
Wiceprezes Bumaru nie chce zdradzić, o jakie dokumenty chodzi. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że kopiowane były m.in. umowy z pośrednikami w handlu bronią.
– Dokumenty spółki należą do niej i do nikogo innego. Niezależnie od tego, czy firma handluje bronią, czy pietruszką, nie wolno ich kopiować. Jest to niezgodne z prawem – podkreśla Robert Gwiazdowski, ekspert z Centrum im. Adama Smitha. – Jeśli prezes czy inny pracownik spółki poweźmie podejrzenie o popełnieniu przestępstwa, powinien to zgłosić do prokuratury. Wtedy śledczy jedzie do danej firmy i sprawdza dokumenty, a potem kieruje sprawę do odpowiednich organów ścigania – wyjaśnia Gwiazdowski.
Janusz Zemke z LiD, szef Sejmowej Komisji Obrony, twierdzi, że w takiej firmie jak Bumar dokumenty można kopiować jedynie na podstawie pisemnej prośby prokuratury, sądu bądź służb specjalnych.