O Mogilewiczu zrobiło się ostatnio głośno. Był związany ze spółką Eural TG – pośrednikiem w dostawach gazu z Rosji do Polski w ramach kontraktu z 2003 r. A do tego oskarżany o bycie bossem mafii.
W Stanach Zjednoczonych mógłby trafić do więzienia na 350 lat. Ma dożywotni zakaz wjazdu do Wielkiej Brytanii. Jest poszukiwany przez służby specjalne Izraela i Ukrainy. W 2003 r. FBI umieściła go na liście najbardziej niebezpiecznych przestępców na świecie.
A jeszcze do niedawna ten człowiek, uważany przez służby USA za „niekwestionowanego lidera rosyjskiej mafii”, spokojnie mieszkał pod Moskwą i nawet nie próbował się ukrywać przed organami ścigania. Szczęście odwróciło się od niego 23 stycznia, kiedy trafił do aresztu pod zarzutem niepłacenia podatków przez sieć sklepów kosmetycznych Arbat-Prestige, z którą formalnie nie jest w żaden sposób związany.
W dowodzie osobistym, którym Siemion Mogilewicz wylegitymował się podczas zatrzymania, widniało nazwisko: Siergiej Sznajder. Według dokumentu okazał się też młodszy, niż podaje jego świadectwo urodzenia. Ma 62 lata.To niejedyny przypadek ukrywania tożsamości.
Mogilewicz w bazach służb specjalnych świata jest poszukiwany w co najmniej 15 wcieleniach. W jednym z wywiadów tłumaczył, że prawdziwe nazwisko źle się wszystkim kojarzy, co przeszkadza w interesach. Co ciekawe, przez całe życie przybierał nazwiska żon, które często zmieniał.