Sędzia przeoczyła podpis, asystent lobbysty został w areszcie

Mimo wpłacenia 100 tys. zł Krzysztof P. spędzi za kratkami co najmniej dwa miesiące. Powód? Sędzia zapomniała się podpisać na postanowieniu

Publikacja: 09.02.2008 04:33

Rodzina aresztowanego uważa, że to skandal, bo sąd ma obowiązek rozpatrzyć sprawę niezwłocznie.

– Od roku ojciec był na wolności i żadnym swoim zachowaniem nie dał podstaw, że może w jakikolwiek sposób utrudniać postępowanie przygotowawcze – twierdzi rozżalony syn aresztowanego Robert. Napisał w tej sprawie list do ministra sprawiedliwości z prośbą o wyjaśnienie sytuacji ojca.

15 stycznia 2008 r. katowicki Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej wystąpił do Sądu Rejonowego Katowice-Wschód o zastosowanie aresztu wobec Krzysztofa P. Posiedzenie sądu odbyło się jeszcze tego samego dnia. Sędzia postanowiła zatrzymać podejrzanego w areszcie z zaznaczeniem, że jeśli w ciągu siedmiu dni wpłaci 100 tys. zł, może wyjść na wolność.

Już 16 stycznia o godz. 8.36 rano rodzina P. wpłaciła kaucję. Prokuratura była jednak o pół godziny szybsza – złożyła w biurze podawczym zażalenie, bez uzasadnienia, żądając bezwzględnego aresztu. Śledczy chcieli wstrzymać postanowienie o zastosowaniu kaucji aż do momentu rozstrzygnięcia sporu przez sąd okręgowy.

W efekcie Krzysztof P. musiał zostać w gliwickim areszcie, gdzie przydzielono go do pięcioosobowej celi. Miał tam poczekać na rozpatrzenie przez Sąd Okręgowy zażalenia prokuratury na postanowienie o kaucji. Tymczasem akta jego sprawy krążyły.

Przez kilka dni korzystali z nich śledczy, by napisać uzasadnienie zażalenia. 25 segregatorów dokumentów zwrócili do Sądu Okręgowego w Katowicach 23 stycznia, który miał rozpatrzyć zażalenie. Dzień później akta wróciły jednak do Sądu Rejonowego, bo okazało się, że pod postanowieniem o kaucji jest tylko pieczęć sądu, brakuje natomiast podpisu przewodniczącej składu.

– Musieliśmy ustalić, czy jest to oryginał postanowienia czy tylko odpis – tłumaczy Hanna Szydziak, rzecznik katowickiego Sądu Okręgowego.

28 stycznia sędzia z rejonówki oświadczył, że brak podpisu był przeoczeniem, a postanowienie jest oryginałem. Sąd Okręgowy jednak do dzisiaj zażalenia prokuratury na wyjście P. z aresztu nie rozpatrzył. Dlaczego? Bo 28 stycznia wszystkie akta sprawy lobbysty Marka D. (sprawa Krzysztofa P. jest jej częścią) powędrowały do Warszawy, do Sądu Apelacyjnego, który ma rozstrzygnąć, czy D. może wyjść z aresztu. W tej sytuacji 5 lutego katowicki sąd wstrzymał rozpoznanie sprawy P. do czasu otrzymania akt z Warszawy.

Zbigniew Pustelnik, naczelnik Wydziału Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej w Katowicach, zapewnia, że przedłużanie rozpatrzenia sprawy P. im również nie jest na rękę. – Sąd Okręgowy miał uwierzytelnione kserokopie dokumentów, ale okazało się, że musi mieć wgląd również w informacje tajne, których nie można skserować. Oryginały są w aktach Marka D., obecnie w warszawskiej apelacji – wyjaśnia Pustelnik.

Sprawą Marka D. Sąd Apelacyjny w Warszawie zajmie się dopiero 19 lutego. Po tym terminie sprawa wróci do Katowic. Ile czasu zajmie pisanie uzasadnienia w sprawie Marka D., transport akt i zapoznawanie się z nimi Sądu Okręgowego, tego nie sposób zgadnąć. Być może asystent lobbysty będzie musiał poczekać w areszcie do marca.

Hanna Szydziak z Sądu Okręgowego przyznaje, że gdyby nie brak podpisu sędzi, sprawa wyjścia z aresztu P. byłaby już prawomocnie zakończona.

Rodzina aresztowanego jest zdruzgotana, bo jego poprzednie zatrzymanie w sprawie łapówki dla posła Andrzeja Pęczaka zakończyło się 27-miesięcznym pobytem w areszcie śledczym. – Przez ostatni rok pobytu w Mysłowicach nikt nie prowadził z tatą czynności śledczych, pamiętano tylko o przedłużaniu mu aresztu – mówi syn.

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymała asystenta lobbysty Marka D. 14 stycznia w Warszawie. Katowicka prokuratura postawiła mu zarzut poświadczenia nieprawdy w fakturach i niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Miało to spowodować wyprowadzenie ze spółki akcyjnej 81 mln zł.

Katowicka prokuratura wspólnie z Urzędem Kontroli Skarbowej prowadzi też inny wątek śledztwa – o zaniżanie przez Marka D. i Krzysztofa P. podatków na rzecz Skarbu Państwa. Asystentowi zarzucono w tej dziedzinie trzy przestępstwa na kwotę 274 tys. zł. Grozi mu osiem lat pozbawienia wolności.

Krzysztof P. i Marek D. zasiadają też na ławie oskarżonych w sprawie wręczenia byłemu posłowi SLD Andrzejowi Pęczakowi łapówki. W zamian za użyczenie luksusowego mercedesa poseł miał im przekazywać informacje m.in. o prywatyzacji w branży energetycznej. Krzysztofowi P. grozi za to do dziesięciu lat więzienia. Sprawę odroczono ze względu na chorobę Pęczaka.

ma.go.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorów i.kacprzak@rp.pl, m.goss@rp.pl

SAD

Rodzina aresztowanego uważa, że to skandal, bo sąd ma obowiązek rozpatrzyć sprawę niezwłocznie.

– Od roku ojciec był na wolności i żadnym swoim zachowaniem nie dał podstaw, że może w jakikolwiek sposób utrudniać postępowanie przygotowawcze – twierdzi rozżalony syn aresztowanego Robert. Napisał w tej sprawie list do ministra sprawiedliwości z prośbą o wyjaśnienie sytuacji ojca.

Pozostało 92% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej