Rodzina aresztowanego uważa, że to skandal, bo sąd ma obowiązek rozpatrzyć sprawę niezwłocznie.
– Od roku ojciec był na wolności i żadnym swoim zachowaniem nie dał podstaw, że może w jakikolwiek sposób utrudniać postępowanie przygotowawcze – twierdzi rozżalony syn aresztowanego Robert. Napisał w tej sprawie list do ministra sprawiedliwości z prośbą o wyjaśnienie sytuacji ojca.
15 stycznia 2008 r. katowicki Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej wystąpił do Sądu Rejonowego Katowice-Wschód o zastosowanie aresztu wobec Krzysztofa P. Posiedzenie sądu odbyło się jeszcze tego samego dnia. Sędzia postanowiła zatrzymać podejrzanego w areszcie z zaznaczeniem, że jeśli w ciągu siedmiu dni wpłaci 100 tys. zł, może wyjść na wolność.
Już 16 stycznia o godz. 8.36 rano rodzina P. wpłaciła kaucję. Prokuratura była jednak o pół godziny szybsza – złożyła w biurze podawczym zażalenie, bez uzasadnienia, żądając bezwzględnego aresztu. Śledczy chcieli wstrzymać postanowienie o zastosowaniu kaucji aż do momentu rozstrzygnięcia sporu przez sąd okręgowy.
W efekcie Krzysztof P. musiał zostać w gliwickim areszcie, gdzie przydzielono go do pięcioosobowej celi. Miał tam poczekać na rozpatrzenie przez Sąd Okręgowy zażalenia prokuratury na postanowienie o kaucji. Tymczasem akta jego sprawy krążyły.