A jeszcze nie tak dawno na głowę Gosiewskiego, inicjatora powstania stacji we Włoszczowie, padały gromy ze strony polityków PO. – Prywata, marnotrawstwo pieniędzy – grzmieli. Gosiewski dzielnie odpierał zarzuty. Teraz po swojej stronie ma decyzję śledczych. Uznali oni, że polityk PiS nie naciskał – co zarzucała mu PO – na członków kolejowych spółek w sprawie budowy peronu.
Podobnie zakończyła się głośna sprawa zagłuszania pielęgniarek protestujących w czerwcu 2007 r. w budynku Kancelarii Premiera. Ówczesny szef rządu Jarosław Kaczyński miał polecić służbom BOR zagłuszanie ich telefonów. Miało to odciąć siostry, które znajdowały się w KPRM, od dziennikarzy i koleżanek koczujących w białym miasteczku.
Opozycja oskarżała, że to niehumanitarne traktowanie protestujących kobiet, a poseł SLD Ryszard Kalisz stwierdził nawet, że zagłuszanie pielęgniarek mogło narazić na szwank ich zdrowie. Jako argument wymienił szkodliwość promieniowania.
Warszawska prokuratura nie dopatrzyła się jednak znamion przestępstwa. Uznała, że funkcjonariusze BOR przekroczyli co prawda swoje kompetencje, ale nie naruszyli interesu publicznego i prywatnego. W takim przypadku przekroczenie uprawnień nie jest karalne.
Radomska prokuratura nie znalazła także podstaw do prowadzenia śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień przez Jerzego Engelkinga, byłego zastępcę prokuratora generalnego. Chodziło o jego słynną konferencję sprzed roku, na której ujawnił zapisy z podsłuchanych rozmów byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka.