„Rzeczpospolita” i „Gazeta Wyborcza” napisały w sobotę, że kapitan SB Edward Graczyk, który miał zwerbować do współpracy w 1970 roku Lecha Wałęsę, jednak żyje. O śmierci Graczyka informowali w książce „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii” Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk. Dowiedzieli się o tym z uzasadnienia wyroku sądu lustracyjnego, który badał sprawę Wałęsy w roku 2000. Były prezydent twierdzi, że IPN świadomie „uśmiercił” jednego z najważniejszych świadków i zarzucił autorom książki złą wolę oraz manipulację faktami.
Według szefa Klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego informacja „podważa wiarygodność tej książki” („SB a Lech Wałęsa”). Jego zdaniem Wałęsa, zgodnie z orzeczeniem sądu lustracyjnego, jest pokrzywdzonym i nie był tajnym współpracownikiem. Chlebowski twierdzi także, iż IPN „nie może zatrudniać pseudohistoryków, którzy obrażają największe polskie autorytety”. Według Edwarda Graczyka 1500 zł, które przyjął Lech Wałęsa, miało być przeznaczone na bilet tramwajowy, by mógł dotrzeć na spotkanie z Edwardem Gierkiem w styczniu 1971 roku w Stoczni Gdańskiej.
[b]Rz: Uśmiercił pan z Piotrem Gontarczykiem w książce „SB a Lech Wałęsa” oficera, który miał zwerbować TW "Bolka". Nie wstyd Panu? [/b]
[b]Sławomir Cenckiewicz, historyk:[/b] Naukowcy w przeciwieństwie do sądów i prokuratorów nie mają dostępu do bazy PESEL. Mam do siebie pretensje, że zawierzyłem Sądowi Lustracyjnemu, który w sierpniu 2000 r. swoim autorytetem poświadczył nieprawdę w orzeczeniu dotyczącym Wałęsy, że kpt. Graczyk nie żyje. Od teraz, nawet w tak podstawowych kwestiach jak ustalenie czy potencjalny świadek w procesie żyje, nie będę ufał polskiemu wymiarowi sprawiedliwości.
[b]Ktoś z "Gazety Wyborczej" prosił Pana o komentarz w sprawie Graczyka? [/b]