„W marcu na antenie TVP2 zadebiutuje teleturniej „Do boju, Polsko”. To nowy pomysł telewizji na rozrywkową edukację historyczną” - informuje na drugiej stronie „Gazeta Wyborcza”. Informacja wygląda na całkiem niewinną, ale trzeba doczytać ją do końca, by zrozumieć po co w ogóle Wyborcza o nowym programie pisze: „Zadziwiająca jest zbieżność nazwy teleturnieju „Do boju Polsko” z nazwą nowej formacji prawicowej „Naprzód, Polsko”, którą w styczniu założyli byli politycy LPR” – kończy tekst Donata Subbotko.

Na tej samej stronie powyżej komentarz znacznie poważniejszy i mającego trochę racji Marcina Wojciechowskiego, który przytaczając wypowiedzi polityków opozycji oskarżających premiera i rząd o śmierć Polaka w Pakistanie, konstatuje:. „Skoro jest okazja, by przyłożyć nie lubianemu rządowi to czemu nie”. I wymienia: „Nasz Dziennik”, Ryszarda Czarneckiego, Grzegorza Napieralskiego, Romana Polko. Na koniec pisze: „Szkoda, że w tak trudnej chwili część opozycji nie zdała egzaminu z powściągliwości, szacunku dla śmierci i dobrego smaku. Tydzień temu PiS obiecywał pokój i rzeczową debatę o Polsce. Starczyło sił na kilka dni”. Jednym autorom Wyborczej najwyraźniej wszystko kojarzy się z LPR. Dla innych wszystko jest PiS-em. I Polko, i Napieralski i „Nasz Dziennik”.

Wojciechowskiemu niejako odpowiada w „Dzienniku” Piotr Zaremba. „Oby premier nie wyciszył tej sprawy. To mu zaszkodzi jeszcze bardziej” – pisze publicysta i dodaje, że „opozycja ma prawo zadawać pytania w sprawie zabitego Polaka”. Przypomina, że „pokusa rozliczania rządu za wszystko ma w Polsce ugruntowaną tradycję. Oto w poprzedniej kadencji Sejmu PO twierdziła, że PiS-owski rząd odpowiada za zranienie w ulicznej bójce anarchisty”. Zaremba twierdzi też, że „szukanie dziury w całym to w takich przypadkach nie tylko wilcze prawo opozycji, ale jej psi obowiązek. Dlatego kwitowanie jej wezwań do wyjaśniania sprawy uwagami o „zbijaniu kapitału na śmierci” nie ma sensu”. Publicystę Dziennika interesuje jednak co innego. „Na ile ta sprawa obumrze, nawet i pogrążając rząd”, bo „w cieniu innych poważnych kłopotów Tuska wywołanych kryzysem ekonomicznym to potencjalny ciężar”, choć „rząd od tego nie upadnie”. Najciekawsze jednak jest, czy po tej nauce premier potrząśnie „oporną państwową machiną”. Choć – jak pisze Zaremba – „wiemy, jak bardzo tego nie lubi”.

[ramka]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/lichocka/2009/02/10/sila-politycznych-skojarzen/]na blogu[/link][/ramka]