Po artykułach „Rz” od zmiany statutu fundacji szef polskiego MSZ uzależnił planowane na czerwiec podpisanie umowy o współpracy naukowej między naszymi krajami.
Informowaliśmy, że Niemcy, wbrew wcześniejszym ustaleniom, sami powołali obsługującą tę współpracę fundację i napisali jej statut, który chroni wyłącznie ich interesy.
Zgodnie z wolą Radosława Sikorskiego poprawa statutu miała uwzględnić interesy Polski. Co konkretnie? Ani MSZ, ani Ministerstwo Nauki nie odpowiedziały wprost, co to oznacza. Ujawniła to dopiero 25 kwietnia we Wrocławiu przewodnicząca fundacji Rita Süssmuth podczas wykładu o współpracy naukowej obu krajów. Odpowiadając na pytanie „Rz”, przyznała, że Polska chciała sobie zagwarantować prawo weta.
Takie prawo, oprócz liczebnej przewagi we władzach fundacji, zapewnili sobie Niemcy.
– Nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy proponowane przez stronę polską zmiany zostaną zapisane, ale od aspektów prawnych ważniejsze jest to, że sama współpraca naukowa dobrze się rozwija – powiedziała Süssmuth. I przytoczyła dane, według których już 68 projektów naukowych znajduje się w fazie realizacji, a tylko dwa z nich nie mają charakteru międzynarodowego.