– Ja tu nie mam żadnych interesów politycznych ani biznesowych. Nie chcę rządzić telewizją, ale jedynie szybko doprowadzić do wyboru nowych władz – deklaruje Bogusław Szwedo.
Tłumaczy, że czasowo zgodził się zarządzać, a raczej nadzorować pracę telewizji tylko z poczucia obowiązku o dobro spółki. Podkreśla, że ma za sobą doświadczenie 30 lat pracy w dziennikarstwie i blisko 20 lat jako menedżer związany z mediami. Nie zmienia to faktu, że krytycy nowego zarządu już obwołali go „twarzą medialnego sojuszu PiS – SLD”.
[srodtytul]Boguś się nie wybijał[/srodtytul]
O Bogusławie Szwedo dziennikarze dotychczas się nie rozpisywali. Powtarzano, że zarówno w poprzedniej radzie nadzorczej, jak i obecnej znalazł się z rekomendacji PiS. W mediach zaczął się pojawiać dopiero po wyborze do obecnej rady nadzorczej TVP. Uchodzi za człowieka z zewnątrz, który nie wpycha się na bankiety. Po posiedzeniach rady nadzorczej TVP szybko wraca do rodzinnego Tarnobrzega. Ci, którzy go znają, zgadzają się na rozmowę, zastrzegając, że mogą mówić o Szwedo wyłącznie w superlatywach.
Wyjątkiem jest Piotr Niemiec, redaktor naczelny wydawanego w Tarnobrzegu „Tygodnika Nadwiślańskiego”: – Zawiódł mnie, gdy jako członek rady nadzorczej z nadania PiS przyczynił się do odwołania Bronisława Wildsteina, bo nie pojechał na posiedzenie rady.