Większość programów, które trafiają na antenę obu kanałów, pochodzi z archiwów, została nakręcona czy zakupiona w ubiegłym roku.
- Jeśli taka sytuacja będzie się przeciągać, TVP Kultura zamieni się w skansen – mówi "Rz" medioznawca prof. Maciej Mrozowski. – Moim zdaniem szefowie telewizji stosują politykę szantażu wobec rządzących, mówiąc im "zobaczcie, obcięliście nam abonament, spadły wpływy, w związku z tym nie mamy na kanały tematyczne i ośrodki lokalne. Jeszcze coś zrobicie, to one przestaną istnieć". Ale to krótkowzroczna strategia, w końcu ktoś zarzuci zarządowi, że nie wywiązuje się z misji.
Sytuacją oburzeni są ludzie kultury i historycy. – Jeśli telewizja publiczna likwiduje programy dla dzieci i obcina pieniądze dla TVP Kultura, przestaje być telewizją publiczną i staje się telewizją wyborczą – mówi Izabella Cywińska. – Przykre, że zamiast rozbudowywać kanały tematyczne oszczędza się na nich – przyznaje Antoni Dudek z IPN. – Dodatkowym problemem jest dostęp do tego rodzaju stacji. TVP Historia powstała trzy lata temu i prawie nigdzie nie można było jej odbierać. Dziś nadal kanał jest słabo obecny w sieciach kablowych. Widać, że telewizja publiczna nie potrafi nim racjonalnie gospodarować.
Nie wiadomo, ile pieniędzy dostanie na ten rok TVP Kultura. W mediach pojawiły się informacje, że budżet kanału został drastycznie obcięty. Mówi się o 5 milionach złotych.
– Jeżeli to prawda, sytuacja jest dramatyczna – przyznaje Jacek Weksler, były dyrektor TVP Kultura, szef gabinetu politycznego ministra kultury. – Telewizja publiczna powinna zagwarantować stacji TVP Kultura minimum 20 milionów złotych, jeśli tego nie zrobi, kanał zaprzepaści markę i pozycję, o którą wszyscy walczyliśmy. Prestiż, znaczenie i odbiorców można stracić w ciągu kilku miesięcy, a na ich odbudowę potrzeba wielu lat. Z bólem przyznam, że kultura jest obszarem, w którym najłatwiej uzasadnić oszczędności, bo nie przynosi twardych zysków jak wpływy z reklam. Trzeba rozumieć kulturę jako inwestycję społeczną. Traktowanie jej wyłącznie jako kwiatka do kożucha w programach telewizji publicznej jest wielkim nieporozumieniem.