"Jeszcze przed końcem października SLD złoży w Sejmie rewolucyjny projekt ustawy, dopuszczający usunięcie płodu nie tylko do 10. tygodnia ciąży, ale też na życzenie kobiety. Propozycja taka znajdzie się w pakiecie ustaw związanych ze służbą zdrowia, który przedstawi lewica” – pisze dzisiaj „Polska The Times”.

Jak wyjaśnia gazeta, „SLD chce wykorzystać szum, jaki wywoła debata nad tzw. klauzulą sumienia, która odbędzie się w przyszły czwartek na forum Rady Europy". "Polska The Times" dotarła do raportu Christine McCafferty, ostro krytykującego nasz kraj za to, że lekarze mogą zbyt łatwo odmówić przeprowadzenia zabiegu usunięcia ciąży, powołując się na wyznawane wartości. "(…) Raport nie jest dla polskich władz wiążący, ale wystarczy przypomnieć emocje, które wyzwolił werdykt Strasburga w sprawie Alicji Tysiąc, czy ten dotyczący krzyży we włoskich szkołach. - Pójdziemy za ciosem. Chcemy, by dyskusja o klauzuli sumienia w RE stała się impulsem do podobnej debaty w Polsce” - czytamy.

Za to w Platformie inicjatywę Palikota niektórzy witają z nadzieją. W tej samej gazecie Kazimierz Kutz z PO deklaruje: „jak będzie trzeba, PO skręci w lewo”. Sam Kutz nie obawia się partii Palikota, wręcz widzi jej rozliczne zalety. „W perspektywie wyborów parlamentarnych ta inicjatywa może być bardziej pożyteczna, niż się wydaje. Może nawet zmienić nasz pejzaż polityczny. Bardzo dobrze, bo jest on zastygły i zbyt umeblowany, zafiksowany. Po katastrofie smoleńskiej coś się przewietrzyło w Polsce. Wchodzimy w nowy okres, wiążący się z koniecznością demokratyzowania. Coś się zaczyna dziać. Janusz Palikot jest nowalijką, która może okazać się czymś ważniejszym, niż się dzisiaj wydaje. A może będzie tylko sezonową efemerydą”. Deklaruje też pomoc Palikotowi: „Będę w tym wszystkim uczestniczył z ogromną ciekawością. Owszem, kiedy ma potrzebę, to pyta. Ja go lubię, więc szczerze mu mówię, co myślę i rzetelnie odpowiadam na jego pytania”.

Zwracam uwagę ma sformułowanie Kazimierza Kutza: „Po katastrofie smoleńskiej coś się przewietrzyło w Polsce”. Aż nie chce się tego komentować.