W porównaniu z wyborami samorządowymi w 2006 r. przy urnach najwięcej przybyło Ślązaków. Cztery lata temu poszło ich głosować niespełna 40 proc. Teraz 47 proc.
Tak wynika z niepełnych jeszcze danych Państwowej Komisji Wyborczej, które dotyczą głosów oddanych na radnych powiatowych. Duży, bo przekraczający 5 pkt proc., wzrost frekwencji zanotowano też w Podlaskiem. Tam w wyborach do rad powiatów wzięło udział ponad 51 proc. uprawnionych do głosowania (cztery lata temu było to niespełna 46 proc.). Dużo więcej (5 pkt proc.) osób głosowało także w Łódzkiem. Niewiele za to poprawiła się tegoroczna frekwencja w Wielkopolsce. Wzrosła zaledwie o 1,83 pkt proc.
[wyimek]49,4 proc. wstępne dane PKW o frekwencji w wyborach do rad powiatów [/wyimek]
Czy Polacy zaczynają doceniać wagę wyboru lokalnej władzy? – Trzeba przyznać, że to najlepszy wynik od wielu lat – mówi Bartłomiej Biskup, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. – Ale trudno dziś powiedzieć, co się do tego przyczyniło. Mogła zadziałać bliskość wyborów prezydenckich, w których Polacy zawsze chętniej głosują, sądzę jednak, że rośnie też w społeczeństwie świadomość znaczenia władzy samorządowej. Biskup podkreśla, że ludzie zaczynają dostrzegać nowo wybudowane przez samorządy drogi czy szkoły, co świadczy o dobrym zarządzaniu i umiejętności wykorzystania środków z Unii Europejskiej. Tego samego zdania jest prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny z Uniwersytetu Warszawskiego.
– Z kadencji na kadencję Polacy coraz bardziej dostrzegają zależność między tym, kto jest gospodarzem na ich terenie, a tym, jak im się żyje. Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że ich głos ma wpływ na to, czy w ich miejscowości są proste chodniki – wyjaśnia. Czapiński przestrzega jednak przed nadmiernym optymizmem. Podobnie zresztą jak politolodzy. – Wzrost nie jest na tyle duży, by obwieszczać wielki sukces – uważa dr Jacek Kloczkowski, politolog z krakowskiego Ośrodka Myśli Politycznej.