Frekwencja w wyborach samorządowych najlepsza od 20 lat

Według cząstkowych danych PKW nigdy dotąd w wyborach do samorządu Polacy nie głosowali tak chętnie

Publikacja: 23.11.2010 00:44

Frekwencja w wyborach samorządowych najlepsza od 20 lat

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

W porównaniu z wyborami samorządowymi w 2006 r. przy urnach najwięcej przybyło Ślązaków. Cztery lata temu poszło ich głosować niespełna 40 proc. Teraz 47 proc.

Tak wynika z niepełnych jeszcze danych Państwowej Komisji Wyborczej, które dotyczą głosów oddanych na radnych powiatowych. Duży, bo przekraczający 5 pkt proc., wzrost frekwencji zanotowano też w Podlaskiem. Tam w wyborach do rad powiatów wzięło udział ponad 51 proc. uprawnionych do głosowania (cztery lata temu było to niespełna 46 proc.). Dużo więcej (5 pkt proc.) osób głosowało także w Łódzkiem. Niewiele za to poprawiła się tegoroczna frekwencja w Wielkopolsce. Wzrosła zaledwie o 1,83 pkt proc.

[wyimek]49,4 proc. wstępne dane PKW o frekwencji w wyborach do rad powiatów [/wyimek]

Czy Polacy zaczynają doceniać wagę wyboru lokalnej władzy? – Trzeba przyznać, że to najlepszy wynik od wielu lat – mówi Bartłomiej Biskup, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. – Ale trudno dziś powiedzieć, co się do tego przyczyniło. Mogła zadziałać bliskość wyborów prezydenckich, w których Polacy zawsze chętniej głosują, sądzę jednak, że rośnie też w społeczeństwie świadomość znaczenia władzy samorządowej. Biskup podkreśla, że ludzie zaczynają dostrzegać nowo wybudowane przez samorządy drogi czy szkoły, co świadczy o dobrym zarządzaniu i umiejętności wykorzystania środków z Unii Europejskiej. Tego samego zdania jest prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny z Uniwersytetu Warszawskiego.

– Z kadencji na kadencję Polacy coraz bardziej dostrzegają zależność między tym, kto jest gospodarzem na ich terenie, a tym, jak im się żyje. Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że ich głos ma wpływ na to, czy w ich miejscowości są proste chodniki – wyjaśnia. Czapiński przestrzega jednak przed nadmiernym optymizmem. Podobnie zresztą jak politolodzy. – Wzrost nie jest na tyle duży, by obwieszczać wielki sukces – uważa dr Jacek Kloczkowski, politolog z krakowskiego Ośrodka Myśli Politycznej.

– Nadal połowa z nas nie chce iść do urn – dodaje dr Wojciech Jabłoński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.Eksperci zwracają uwagę na jeszcze jedno zjawisko. – Wyższa frekwencja była poza dużymi miastami. Oznacza to, że chętniej głosujemy na kandydatów znanych – mówi Biskup. – W dużych miastach kandydaci są bardziej anonimowi.Dla przykładu: ze wstępnych danych wynika, że w Warszawie frekwencja wyniosła 47,08 proc., gdy w podwarszawskiej gminie Prażmów – prawie 59 proc.

Jabłoński: – W tych wyborach było też wielu kandydatów, którzy chcieli się wspierać szyldem partii, a przecież partyjne szyldy bardziej zniechęcają do głosowania.

Prof. Czapiński radzi zwrócić uwagę nie tylko na frekwencję, ale i na wyniki osiągane przez burmistrzów czy prezydentów miast. Dostrzega tu prawidłowość: najlepsze wyniki kandydaci osiągają tam, gdzie w badaniach socjologicznych społeczeństwo deklaruje największe zadowolenie. Jako przykład podaje Gdynię, gdzie prezydentem na kolejną kadencję został Wojciech Szczurek z rekordowym wynikiem ponad 87 proc. – Gdyby nie zasady demokracji tam, gdzie ludzie są zadowoleni, można by zrezygnować z wyborów – żartuje Czapiński.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorów: [mail=d.kolakowska@rp.pl]d.kolakowska@rp.pl[/mail], [mail=k.manys@rp.pl]k.manys@rp.pl[/mail]

Kraj
Relacje, które rozwijają biznes. Co daje networking na Infoshare 2025?
Kraj
Tysiąc lat i ani jednej idei. Uśmiechnięta Polska nadal poszukuje patriotyzmu
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Kraj
Jak będzie wyglądać rocznica koronacji Chrobrego? Czołgi na ulicach stolicy
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Kraj
Walka z ogniem w Biebrzańskim Parku Narodowym. „Pożar nie jest opanowany”
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne