Na to orzeczenie sala zareagowała okrzykami: skandal, hańba. – Tak ukatrupia się demokrację – mówi "Rz" Mirosław Lubiński, autor protestu wyborczego.
W drugiej turze wyborów na prezydenta miasta przegrał z Piotrem Kruczkowskim (PO), dotychczasowym prezydentem Wałbrzycha, 325 głosami. Na świadków wskazał osoby zamieszane w proceder kupowania głosów na korzyść PO i Kruczkowskiego. Z ich zeznań złożonych w prokuraturze (niektóre weryfikowano wariografem) i wczoraj w sądzie wynikało, że na korzyść Platformy kupiono nawet 1500 głosów.
Komitet Lubińskiego domagał się też ponownego przeliczenia głosów i przeanalizowania, czy na tym etapie nie dochodziło do fałszerstw. Komisja wyborcza stwierdziła bowiem, że ponad 600 kart było nieważnych. Ten wniosek sąd odrzucił.
Po przesłuchaniu siedmiu świadków i niespełna półgodzinnej naradzie sąd odczytał postanowienie oddalające protest.
Lubiński podkreśla, że sędziowie, wskazując na znikomość procederu, nie odnieśli się do zeznań świadków złożonych kilkadziesiąt minut wcześniej. Ani do faktu, że 11 osób, w tym niektórzy świadkowie, ma postawione prokuratorskie zarzuty korupcji wyborczej.