Pies, smycz i las – to wystarczy do dogtrekkingu

Ci, którym nie wystarcza spacer z psem, biorą mapę, kompas i ruszają na wyścig

Publikacja: 08.08.2011 22:32

Pies, smycz i las – to wystarczy do dogtrekkingu

Foto: ROL

– Można to określić jako marsz z psem na orientację – mówi Paweł Bonk, który organizuje zawody dla amatorów dogtrekkingu.

Zasady są proste. Każdy zawodnik, który przychodzi na metę z psem, dostaje mapę i kompas. Odwiedzając po drodze punkty kontrolne, musi dotrzeć do wyznaczonego celu.

Ten, kto pokona dystans w najkrótszym czasie, wygrywa zawody. Do wyboru są trasy o dwóch długościach – 25 i 50 kilometrów. Wystartować może każdy.

Najważniejsze, by pies nie miał nadwagi

Zgodnie z regulaminem zawodów pies musi mieć skończony rok, aktualne szczepienia i być zdrowy. Rasa nie ma większego znaczenia.

– Jeśli teren jest górzysty, to lepsze są większe psy, ale na terenach łatwiejszych, nizinnych ludzie startują nawet z jamnikami. Najważniejsze jest, żeby pies chciał się ruszać i nie miał nadwagi – tłumaczy Bonk i dodaje: – Warto zainwestować w szelki dla psa, linę z amortyzatorem i pas biodrowy, bo bardzo trudno jest iść tyle kilometrów, trzymając psa na smyczy.

– Dla mnie to połączenie miłości do psów z zamiłowaniem do aktywnego spędzania wolnego czasu – tłumaczy Jolanta Kałat, która od kilku lat uprawia dogtrekking ze swoimi sześcioma psami. Zaznacza, że zawsze lubiła te czworonogi, a sport miała we krwi, bo jej rodzice byli nauczycielami wychowania fizycznego. – Miałam psy, więc chodziłam z nimi na spacery. Aż pewnego dnia przeczytałam w lokalnej gazecie o dogtrekkingu i tak się wszystko zaczęło – wspomina. – Wiosną jest dogtrekking, a zimą wyścigi psich zaprzęgów.

Dogtrekkingowe Mistrzostwa Polski i masowe imprezy odbywają się w Polsce od około trzech lat. – Dyscyplina przyszła do nas z Czech już sześć lat temu, ale rozmachu nabrała dopiero trzy lata później – mówi Bonk. – Wcześniej organizowali się przede wszystkim sami miłośnicy psich zaprzęgów. Kiedyś była jedna impreza w roku, na której było maksymalnie 40 osób. Teraz robimy pięć – sześć imprez rocznie, na których jest powyżej 100 osób.

W każdych zawodach można startować indywidualnie, ale jest też kategoria rodzinna, w której może brać udział cała rodzina z jednym psem. – Jest jednak warunek: wszyscy razem muszą wystartować i razem zakończyć marsz – dodaje Bonk, który stara się organizować zawody w miejscach atrakcyjnych turystycznie.

Ostatnie Mistrzostwa Polski odbyły się w maju w Złotym Stoku w Sudetach, przy granicy z Czechami.

Punkt w kopalni złota

Wcześniej był to ośrodek górniczo-hutniczy,  ostatnią kopalnię zamknięto tam w 1961 r.

Zawody zostały zorganizowane na terenie starego kamieniołomu, a ostatni punkt kontrolny był w dawnej kopalni złota w sztolni Gertruda.

– Nasza gmina postawiła sobie za cel promowanie aktywnych form wypoczynku. Dlatego dogtrekking jest dla nas taki ważny – podkreśla Stanisław Gołębiowski, burmistrz Złotego Stoku, który sam kiedyś wystartował razem z siostrzeńcami w kategorii rodzinnej. – Wielu ludzi przychodzi popatrzeć, bo to naprawdę widowiskowa dyscyplina.

Podczas każdej imprezy potrzebny jest znający się na psach i dogtrekkingu konferansjer. Najczęściej jest nim znawca i miłośnik psów, znany widzom m.in. z serialu "Plebania" aktor Stanisław Jaskułka.

– Widzowie bardzo często w ogóle nie znają się na psach – przyznaje Jaskułka. – Moim zadaniem jest wprowadzić ich w psi świat. Tłumaczę im też, co to jest dogtrekking i w jakim celu się go uprawia, żeby nie patrzyli na zawodników jak na wariatów.

Aktor sam w zawodach nie startuje, bo – jak tłumaczy – ma za mało czasu. Ale dla zawodników i organizatorów jest pełen uznania. Zauważa, że ludzie, uprawiając ten sport, poprawiają swoje zdrowie i uczą się szacunku do zwierząt.

– Kiedyś kobieta z dzieckiem w plecaku i psem przeszła 25 kilometrów i była z siebie naprawdę zadowolona. Dla ludzi, którzy mają traperską naturę, jest to po prostu sposób na życie – mówi Jaskułka.

Skąd biorą się kolejni chętni do tego, by zabrać psa i wyruszyć z mapą i kompasem na szlak?

– Znajomi wciągają znajomych – tłumaczy Jolanta Kałat. – Moi koledzy z pracy poszli kiedyś tylko popatrzeć, a teraz startują. Mam koleżankę, która nie może mieć swojego psa, ale tak jej się spodobało, że pożycza psa ode mnie i też chodzi.

– Znam przypadek chłopaka, który załamał się po traumatycznych przeżyciach – opowiada z kolei Stanisław Jaskułka. – Wszyscy bali się, że zacznie pić. Wtedy znajomi kupili mu psa rasy husky. Zaczął z nim biegać. Pies stał się dla niego terapeutą i najlepszym przyjacielem .

Najbliższa impreza dla miłośników psów i górskich wędrówek odbędzie się w Beskidzie Żywieckim. Pod nazwą "Dog Adventure" wystartuje pierwszy w Polsce dogtrekking wieloetapowy.

Rywalizacja będzie trwała dwa i pół dnia. Rozpocznie się 19 sierpnia.

– Można to określić jako marsz z psem na orientację – mówi Paweł Bonk, który organizuje zawody dla amatorów dogtrekkingu.

Zasady są proste. Każdy zawodnik, który przychodzi na metę z psem, dostaje mapę i kompas. Odwiedzając po drodze punkty kontrolne, musi dotrzeć do wyznaczonego celu.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Kraj
Relacje, które rozwijają biznes. Co daje networking na Infoshare 2025?
Kraj
Tysiąc lat i ani jednej idei. Uśmiechnięta Polska nadal poszukuje patriotyzmu
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Kraj
Jak będzie wyglądać rocznica koronacji Chrobrego? Czołgi na ulicach stolicy
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Kraj
Walka z ogniem w Biebrzańskim Parku Narodowym. „Pożar nie jest opanowany”
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne