– Tyle lat nie możemy doczekać się sprawiedliwego wyroku w kraju. Już samo przeniesienie procesu generała Czesława Kiszczaka do Warszawy to dla nas dodatkowe koszty, jeśli chcemy regularnie uczestniczyć w rozprawach – wskazuje Stanisław Płatek, ranny podczas pacyfikacji Wujka w grudniu 1981 r.
Zapewnia, że podobnie myślą górnicy i krewni ofiar skupieni w Społecznym Komitecie Pamięci Górników KWK Wujek Poległych 16 Grudnia 1981 r.
Gdy ostatni, czwarty proces generała zakończył się jego uniewinnieniem, Płatek był zaskoczony. – Może za bardzo zawierzyłem orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, który niedawno uznał, że stan wojenny wprowadzono w Polsce bezprawnie – mówił. – Wydawało mi się, że szyfrogram (dotyczący użycia broni przez jednostki milicji – red.), dokument podpisany przez gen. Kiszczaka, na którym osobiście robił dopiski, to wystarczający dowód.
Także ofiary wydarzeń Grudnia '70 z Wybrzeża są zainteresowane szukaniem sprawiedliwości przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka – ustaliła „Rz". Proces w tej sprawie trwa już dziesięć lat. Waldemar Brygman ze Szczecina, którego w 1970 r. postrzelono przed komendą milicji, czeka tylko na radę prawników.
Zwykle,by szukać sprawiedliwości w Strasburgu, trzeba najpierw uzyskać prawomocny wyrok w kraju. Ale jak zapewnia dr Ireneusz Kamiński z Instytutu Nauk Prawnych PAN, skoro procesy trwają tyle lat, ofiary nie muszą czekać na zakończenie postępowań sądowych w kraju.