Bez depresji ?o depresji

Po paru miesiącach można się nauczyć żyć z depresją, a nie w depresji. Trzeba traktować swoją skłonność do nawracającego obniżenia nastroju jak wstrętną nauczycielkę, która chce nami zawładnąć. Powinniśmy się jej przeciwstawić i więcej jej nie ulegać – mówi Mai Ruszpel Ewa Woydyłło, doktorka psychologii i terapeutka uzależnień

Publikacja: 01.07.2012 01:02

Ewa Woydyłło

Ewa Woydyłło

Foto: Reporter, Włodzimierz Wasyluk WW Włodzimierz Wasyluk

Wywiad z tygodnika Przekrój

W 2020 r., jak przewiduje Światowa Organizacja Zdrowia, depresja będzie drugą, po chorobach krążenia, chorobą cywilizacyjną...

– Tak, ale już teraz zbiera ona dość pokaźne żniwo.

I na depresję może zapaść każdy? To nie jest jakaś szczególna choroba?

– Tak.

Ale mimo tego zagrożenia pani w swojej nowej książce „Bo jesteś człowiekiem. Żyć z depresją, ale nie w depresji" nie zaleca nikomu, kto ma obniżony nastrój, żeby pędem biegł do psychiatry po tabletki, ale podkreśla, że za własne samopoczucie w ogromnym stopniu możemy odpowiadać sami.

– Oczywiście. Za nasze nastroje odpowiadają procesy zachodzące w mózgu. A o mózg, tak jak o inne narządy ciała, można i trzeba dbać. Krótko mówiąc, to my sami – poprzez to, co robimy, jak myślimy – mamy szansę wpływać na to, czy umiemy się cieszyć życiem, czy nie. I o tym mówi już współczesna nauka – gwarancją zmian w funkcjonowaniu naszej psychiki nie jest samo intelektualne zrozumienie, z czego nasz zły nastrój wynika: depresji, nieszczęśliwego dzieciństwa itp.

Tą gwarancją jest praktykowanie odpowiednich nawyków, zachowań. Tych, które wspierają dobre samopoczucie, a nie je psują. Czyli w przypadku osoby pogrążonej w smutku zmiana nie tylko samego funkcjonowania, lecz wręcz myślenia o sobie i świecie. Możemy latami rozpamiętywać nieudaną miłość i się w tym zatopić. Ale możemy wyciągnąć wnioski z tego, co się nie udało, i z nową świadomością, dojrzalej budować kolejny związek. Mamy wybór.

Przyrównuje pani połączenia neuronów w mózgu do ścieżek, jakie ludzie wydeptują w parkach. I stwierdza, że w mózgu można uruchomić na nowo nieużywane ścieżki, „wydeptując" je konstruktywnymi myślami.

– Tak. Człowiek może się wyćwiczyć w konstruktywnym i nienegatywnym reagowaniu na określone bodźce.

Ale tak samo może być z przewlekłym smutkiem. On może stać się nawykiem.

– W mózgu zachodzą skomplikowane procesy tworzenia się pamięci krótkotrwałej i długotrwałej, a w jej efekcie wyuczonych zachowań, które stają się nawykami. Depresja dotyka najczęściej osób, które od lat „ćwiczą się" w przeżywaniu przykrych uczuć. Z biegiem czasu w efekcie umieją doznawać głównie przykrych uczuć na każdy temat albo bez wyraźnej przyczyny. Zaczyna się błędne koło.

Wydostanie się z depresji wymaga zatem nie tyle wiedzy, skąd się wzięła, bo jej subiektywna przyczyna może tkwić we wszystkim – utracie pracy, rozstaniu z ukochaną osobą czy przeprowadzce z jednego miasta do drugiego – ile umiejętności, których najprawdopodobniej nie mieliśmy dotychczas wystarczająco wyrobionych.

Ale kiedy czujemy, że nic nie ma sensu, naprawdę nie sposób wykrzesać z siebie entuzjazm, by robić cokolwiek...

– Nikt nie mówi o entuzjazmie na początku. Tak jak wcześniej wydeptaliśmy sobie ścieżkę w mózgu, która wyrobiła w nas nawykowy smutek, czarnowidztwo, narzekanie, niechęć, apatię – tak teraz jak budowniczowie dróg musimy zająć się stworzeniem nowych autostrad, ulic, traktów, którymi aktywnie pobiegnie komunikacja między neuronami za pomocą neuroprzekaźników uruchamiających nie negatywne, lecz pozytywne nastawienie. A zatem trzeba zacząć działać, na przekór temu, że mi „się nie chce", że „nie ma sensu", że robię to „wbrew sobie". Trzeba zweryfikować, podważyć własne ciągi czarnych myśli... Wyjść, spotkać się z ludźmi, znaleźć sobie zajęcie, które poprawi nie tylko samopoczucie, ale także jakość naszego życia.

Żeby poprawić jakość życia, mamy coś robić na siłę? To znaczy, że najpierw mamy się czuć jeszcze gorzej?

– Kiedy po jakimś czasie zaczniemy się w nowych zachowaniach, nawykach sprawniej poruszać, okolicznik sposobu, który brzmi „na siłę", przestanie być aktualny. Będziemy stopniowo coraz bardziej lubić siebie i swoje życie.

Wyrobienie nowego nawyku, na przykład porannej gimnastyki, jak mówią statystyki, trwa od 20 do 70 dni.

– No więc arytmetyka jest prosta: po 20–70 dniach można nauczyć się żyć z depresją, a nie w depresji. Ona nie musi dyktować nam ani jak mamy żyć, ani jak się czuć. Można się nauczyć traktować tę swoją skłonność do nawracających nastrojów depresyjnych jak wstrętną nauczycielkę, która chce nami zawładnąć, zmusić do nawykowych czarnych myśli i pogrążania się w smutku, żalu, rozczarowaniu, goryczy i złości. Ta nauczycielka jest niedobra i złośliwa. Powinniśmy się jej przeciwstawić i więcej jej nie ulegać. Depresję bowiem podtrzymują depresyjne nawyki i przeświadczenie, że „taką mamy naturę". Człowiek jest zdolny do transcendencji, czyli właśnie do przekraczania swej natury. To nas odróżnia od zwierząt.

Jeśli się ma depresję, to nie dość, że trzeba brać tabletki, to jeszcze chodzić latami na terapię. Mam wrażenie, że jedno i drugie utwierdza w chorobie i bezradności wobec niej.

– Warto pamiętać, że nawet jeśli sięgniemy po pomoc psychologiczną, to przecież i tak zmian dokonujemy sami. Bo za to, jak się czujemy, jak żyjemy, odpowiadamy my – nie terapeuta. Nawet przy leczeniu lekami antydepresyjnymi nikt za nas rano nie wstanie z łóżka i nie zaplanuje dnia, a następnie nie przeżyje go za nas. Trzeba przestać myśleć o sobie jako o bezradnej ofierze, a zacząć jako o człowieku.

My wszyscy, jeśli kiedykolwiek cokolwiek nam dolega, chcemy cudownej tabletki, a nie pracy nad sobą.

– Nie wszyscy. Chociaż oczywiście to wydaje się łatwiejsze. Jakoś jednocześnie zapominamy, że przez setki lat ludzie żyli na ziemi i, chcąc nie chcąc, musieli sobie radzić ze stresem, zmartwieniami, z lękami, rozstaniami, dramatami, wojnami – choć nie było psychiatrów i leków nowej generacji.

Na świecie w tych kwestiach niewiele się zmieniło. Nadal istnieją choroby, przemijanie, śmierć, konflikty. To raczej... my się zmieniliśmy. Mamy jakby cieńszą skórę, jesteśmy mniej odporni. Ale to nie cudowne tabletki rozwiążą za nas problemy życiowe i nie one nauczą nas z tymi problemami sobie radzić. Dobrych relacji z ludźmi, realistycznego myślenia, samodyscypliny, która jest niezbędna do tego, by wyjść z przewlekłego smutku, tabletki przecież za nas nie załatwią.

A więc depresja to swoisty brak umiejętności życiowych? To odpowiedź na własną niedojrzałość? Oczekiwanie na to, że to świat ma się zmienić?

– W wielu wypadkach tak bywa.

A szczęście to zgoda na zwyczajność i prozę życia, na rozczarowania...

– ... śmierć, przemijanie, choroby, straty. To jest po prostu życie. A to, co nam dziś przeszkadza dorośleć, dojrzewać i nabywać umiejętności życiowych, to – poza oczywiście indywidualnymi uwarunkowaniami – współczesna popkultura, dzisiejsze media, reklama. One odwołują się do tego, co w nas jest zarówno najdelikatniejsze, jak i najgłupsze – do naszej dziecięcej natury. A dziecięca natura nie znosi odpowiedzialności, wyrzeczeń – czegoś, do czego człowiek powinien dorastać i umieć z tym żyć. Z tysięcy billboardów patrzą na nas ekstatycznie uśmiechnięci ludzie zachwalający nowe przedmioty, które mają dać nam szczęście. A gdzie jest normalne życie? Z naszymi ułomnościami, rozczarowaniami, niepowodzeniami, konfliktami? Przecież ten dorosły plac zabaw, jakim jest współczesna kultura konsumpcyjna, nastawiony jest na wyrabianie w nas łapczywości, zachłanności. Nikt nas nie uczy dojrzewać. Nic dziwnego, że potem wierzymy, że wystarczy kupić cudowną tabletkę i ozdrowiejemy.

Dyktatura niemądrego dziecka w nas, rozpalana przez reklamy i media, polega także na tym, że wierzymy w to, iż powinniśmy być wyłącznie zadowoleni, zaspokojeni i szczęśliwi. Traktujemy szczęście jak fetysz. Wydaje nam się, że wszystko możemy mieć, szybko, łatwo.

To nie tylko kultura konsumpcyjna. Pisze pani, że na 170 psychiatrów, którzy są odpowiedzialni za tworzenie współczesnej amerykańskiej klasyfikacji zaburzeń psychicznych DSM, 100 jest związanych finansowo z koncernami farmaceutycznymi. Rozumiem, że trzeba mieć szczęście, żeby spotkać psychiatrę z powołania, a nie kogoś, kto chce tylko zarobić.

– Powiem więcej: spopularyzowanie terminu „depresja" przez media ma także swoje szkodliwe działanie. Teraz byle obniżenie nastroju, a człowiek myśli: „O, mam depresję". A to sprzyja rozwojowi rynku firm farmaceutycznych. Warto pamiętać, że wielu ludzi – jak na wszystkim – tak i na depresji chce zarobić. I w tej kwestii musimy być bardzo czujni.

W Stanach Zjednoczonych leczenie farmakologiczne ogromnie zdominowało rynek medyczny, jeśli idzie o leczenie depresji, wypierając w ten sposób psychoterapię. W artykule „New York Timesa" z zeszłego roku omówione zostały przyczyny tego stanu rzeczy – otóż okazuje się, że 48 tys. psychiatrów przestawiło się z wymagającej czasu psychoterapii na kilkunastominutowe wizyty, ponieważ zamiast 50 pacjentów tygodniowo można przyjąć 1200. Kampanie społeczne poświęcone depresji są sponsorowane głównie przez producentów leków antydepresyjnych.

Kiedy zatem pani zdaniem trzeba włączyć leki? W jakich sytuacjach?

– Ciężka, endogenna depresja lub tzw. choroba dwubiegunowa, inaczej zespół maniakalno- -depresyjny, wymagają na ogół długotrwałego leczenia psychotropowego. Natomiast na depresje o charakterze sytuacyjnym – a tych jest najwięcej – pomaga konstruktywna psychoterapia, a nie oddziaływania czysto chemiczne. Współczesna nauka potwierdza to, co wiadomo od niepamiętnych czasów: że najlepszym lekarstwem na załamania i złe nastroje są życzliwi ludzie, aktywny tryb życia i zajmowanie się nie tylko sobą, ale też innymi.

Czyli cieszenie się życiem jest po prostu umiejętnością?

Tak. I wymaga codziennej pracy nad sobą. Nie tylko u osób cierpiących na obniżony nastrój. Wymaga po prostu dojrzałości.

Wywiad z tygodnika Przekrój

W 2020 r., jak przewiduje Światowa Organizacja Zdrowia, depresja będzie drugą, po chorobach krążenia, chorobą cywilizacyjną...

Pozostało 99% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej