Tekst z archiwum tygodnika "Uważam Rze"
Jesteśmy w szoku, to była bardzo fajna, ciepła kobieta – mówią mieszkańcy osiedla Piaskowa w Legionowie. Paweł M. (37 lat) był zawodowym żołnierzem, pracował w Warszawie. Dorabiał także w prywatnej firmie transportowej, zajmował się przewozem osób. Jego żona Edyta (34 lata) pracowała w zakładzie wytwórczym w Jabłonnie.
Małżeństwem byli od sześciu lat, nie mieli dzieci. Od pewnego czasu im się nie układało, Paweł M. wyprowadził się do rodziców w Izabelinie. Twierdził, że stamtąd będzie miał bliżej do pracy. Do żony przyjeżdżał tylko na weekendy.
Okrutna zemsta
Być może z tego powodu dochodziło pomiędzy nimi do kłótni. Jak utrzymują znajomi, mężczyzna miał znęcać się nad kobietą psychicznie. W małżeństwie pojawiła się też zazdrość. Paweł M. podejrzewał żonę o zdradę, z kolegą z pracy. – Był wściekły, bo koledzy dorabiali mu rogi jelenia i śmiali się z niego – utrzymuje jeden ze znajomych.
Paweł M. miał nawet rozmawiać z kochankiem żony, ale nie wiadomo, czy potwierdził swoje przypuszczenia. Podobno próbował pogodzić się z żoną, pod warunkiem że zrezygnuje ona z romansu. Bez efektu. Pod koniec lutego małżeńska kłótnia zakończyła się tragedią. Mąż najpierw brutalnie pobił kobietę, a potem ją udusił. Zwłoki zawinął w koc i zapakował je do swojej toyoty. Ciało wywiózł do lasu w okolicach Truskawia na skraju Puszczy Kampinoskiej. Niedaleko miejsca, gdzie mieszkał. Położył je na materacu, na polance pod jałowcami, oblał benzyną i podpalił.