Gdyby nie produkował mebli, pewnie robiłby zegarki. Na spotkanie przychodzi punktualnie co do minuty. W ciemnym, nieźle skrojonym garniturze księgowego. Nie ma w nim ekstrawagancji człowieka, którego majątek wycenia się na sporo ponad 100 mln zł. Spotkanie zaplanowane jest punktualnie na godz. 11. A to znaczy, że Piotr Kler jest dziś już po mszy w pobliskim kościele, 10-kilometrowym biegu leśnymi ścieżkami i śniadaniu z mamą, którą na co dzień się opiekuje.
Właściwie na tym można by zakończyć opowiadanie o Klerze. Bo Bóg, aktywność i rodzina to wartości, które milioner z Dobrodzienia na Opolszczyźnie umieścił na szczycie swojej listy. – Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko jest na właściwym miejscu – podkreśla. Podczas ponadgodzinnej rozmowy powtórzył to jeszcze kilka razy.
Dziś nie sposób rozstrzygnąć, czy to wszystko, co ma, to zasługa palca bożego czy 10 palców obu rąk Piotra Klera. Ale po prześledzeniu historii jego życia, można odnieść wrażenie, że Kler to 100-procentowy self-made man.
Cały artykuł pt. Życie umeblowane przez Boga w najnowszym,
wrześniowym