„Kijów spłynął krwią", „Polała się krew" – to tytuły pierwszych stron Rzeczpospolitej i Gazety Wyborczej. Nikt nie ma wątpliwości, że Ukraina walczy, i Wyborcza poświęca jej pierwsze cztery strony, a Rzeczpospolita – pięć. Oba tytuły relacjonują wydarzenia z ostatnich godzin, piszą o dyktatorskich ustawach, starciach, rozmowach liderów opozycji z Janukowyczem o przedterminowych wyborach, zabitych i rannych. Adam Michnik zastanawia się, czy to, że naród ma być zakuty w kajdany i zakneblowany, to suwerenna decyzja Janukowycza. Krótki komentarz na pierwszej stronie kończy słowami z ukraińskiego hymnu: Szcze ne wmerła Ukraina! (Jeszcze Ukraina nie umarła!)
Mirosław Czech w Wyborczej obawia się, że ostatnie dni i noce na Majdanie, to wstęp do jeszcze tragiczniejszych wydarzeń. Jego zdaniem słowa Arsenija Jaceniuka z Batkiwszczyny "Jak kula w łeb, to kula w łeb", pokazują, że Janukowycz albo utopi kraj we krwi, albo da mu szansę normalnie żyć. I analizuje strategię opozycjonistów.
Wyborcza donosi też, że we Lwowie, Iwano-Frankowsku, Łucku i Kałuszy ludzie blokują koszary jednostek, które miały wysłać żołnierzy i milicjantów do tłumienia protestów w Kijowie.
W „Rz" jeszcze ciekawy artykuł o tym, że w Polacy zaczęli już zbierać pieniądze dla Ukraińców oraz analiza Piotra Kościńskiego o ukraińskich nacjonalistach. „Nacjonaliści z Majdanu rosną w siłę, bo proponują pozornie proste rozwiązania: rewolucję, która zmiecie „bandycką władzę". Gdy opozycja się naradza i jeździ na rozmowy do Janukowycza, oni walczą" – pisze publicysta.
Pozostaje jednak bardzo ważne pytanie. Jak zachowa się Polska, co zrobią Europa i Stany Zjednoczone. Wszyscy mówią: trzeba zapobiec rozlewowi krwi. Rzeczpospolita w tytule na trzeciej stronie stwierdza: USA: Sankcje, UE. Dialog. I pisze: „Nikt jednak nie ma wątpliwości, że reakcje polityków nie są zdecydowane. Ambasada amerykańska - jak donosi RZ- tak naprawdę tylko pozbawiła kilkanaście osób prawa wjazdu do USA, choć rozważa dalsze kroki wobec winnych przelewu krwi. Sankcje mają wymiar polityczny, bo ukraińscy politycy i oligarchowie raczej nie podróżują do USA. Bardziej bolesne mogłyby być sankcje unijne, ale Bruksela zwleka z decyzją. W Brukseli bowiem panuje przekonanie, że sankcje to ostateczność, formalne potwierdzenie końca aspiracji europejskich i wepchnięcie jej w objęcie Putina". Jerzy Haszczyński w komentarzu nie ma wątpliwości, że Europa powinna w końcu tupnąć. Wyborcza artykuł o reakcjach tytułuje „Polska nie będzie inicjatorem sankcji" I wyjaśnia, że opowiada się za kontynuowaniem dotychczasowej Polityki.