Prokuratura Okręgowa w Krakowie postawiła zarzuty krakowskiemu adwokatowi Adamowi W. oraz Aleksandrowi L., jego klientowi że na podstawie sfabrykowanych dokumentów próbowali przejąć na własność krakowskie kamienice mieszczące się przy ulicy Koletek 11 i ulicy Dietla 101 o wartości powyżej 3,5 mln zł.
Posługiwali się m.in. sfałszowanym testamentem zmarłej rzekomo osoby, która żyła. Chodzi o żydowskiego rabina mieszkającego od wojny w Stanach Zjednoczonych, który wg dokumentów - aktu zgonu-miał umrzeć podczas wojny a testament napisać w 1941 r. Okazało się, że rabin zmarł, tyle że w 2011 r.
Adwokat wraz z Aleksandrem L. działali na szkodę spadkobierców przedwojennych właścicieli tych kamienic m.in. dzieci rabina, które mieszkają dziś w USA oraz Argentynie. Sfabrykowany testament właściciela oraz dokumenty poświadczające nieprawdę co do śmierci członków jego rodziny podejrzani przedstawiali m.in. przed Sądem Rejonowym dla Krakowa - Śródmieścia. L. i jego adwokat Adam W. dysponowali podrobionymi dokumentami wystawionymi przez dyrektora Archiwum Państwowego we Lwowie. Były to akty zgonu członków rodziny we Lwowie w lipcu i sierpniu 1941 roku w wyniku akcji Gestapo i tamtejszej Policji oraz sfałszowany dokument w postaci testamentu datowanego na dzień 18 lipca 1941 roku, w którym całość majątku - czyli powyższe nieruchomości – testator przekazał na rzecz ojca Aleksandra L.
- Ściganie w tym zakresie przekazano właściwym organom Ukrainy. Postępowanie prowadzone przez stronę ukraińską nie zostało zakończone - wyjaśnia prok. Bigusława Marcinkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Podejrzani posługiwali się również poświadczającymi nieprawdę aktami zgonu wystawionymi przez USC w Krakowie wystawionymi na podstawie uzyskanych dokumentów z ukraińskiego archiwum.
Śledztwo wszczęto w w maju 2000 roku. Śledztwo trwa tak długo głównie ze względu na pomoc prawną z Ukrainą. ? - Jak stwierdzono w toku postępowania dokumenty te są sfałszowane i nierzetelne, albowiem osoby, których dotyczą nie były w czasie II Wojny Światowej we Lwowie, a wojnę tę przeżyły - dodaje prok. Marcinkowska.