Szefuje tutaj Stefan Piotrowski, który niedaleko ma też kopalnię kruszywa i sieć fabryk betonu w okolicy, jedną nawet w samym Wrocławiu. Na miejscowe warunki – bogacz, którego rolę gra z powodzeniem. Wiele razy pomagał w potrzebie gminie Marcinowice, podarował budulec na naprawę dróg po powodzi, którego ma przecież pod dostatkiem. Dokładał się też do budowy w żywej gotówce. Dawał i słowem się nie zająknął, ale gdy zaproponował sfinansowanie dojazdu prowadzącego do kopalni w Goli Świdnickiej, położonej na uboczu – zamarzyło mu się zostać patronem. Ulica Stefana Piotrowskiego – to brzmi dumnie. I na pewno o wiele lepiej niż teraz – na razie kopalnia nie ma adresu poza samą nazwą Gola Świdnicka. W roli adwokata biznesmena występował Jerzy Guzik, wójt gminy Marcinowice, dla którego pan Piotrowski to „fajny człowiek". Z zapałem tłumaczył, że kopalnia leży na odludziu, więc goście biznesowi mają problem z trafieniem, a ulica nazwana nazwiskiem właściciela widniałaby na billboardach, szyldach reklamowych i samej kopalni, wtedy problem rozwiąże się i zainteresowani trafią do celu, bo przecież wiedzą do kogo jadą.
Cały tekst w najnowszym wydaniu Plusa Minusa
Tu w sobotę można kupić elektroniczne wydanie „Rzeczpospolitej" z Plusem Minusem
Można też zaprenumerować weekendowe wydanie „Rzeczpospolitej" z Plusem Minusem