Reklama

Sądzą sutenerów z Gdyni

Aż 21 osób stanie dziś dziś rzed gdańskim sądem w sprawie gangu sutenerów z Gdyni, który założył sieć agencji towarzyskich i zmuszał kobiety do nierządu.

Aktualizacja: 07.01.2015 07:51 Publikacja: 07.01.2015 07:40

Tak były tatuowane kobiety pracujące w agencjach gangu

Tak były tatuowane kobiety pracujące w agencjach gangu

Foto: Policja

Gang powstał jesienią 2009 roku. Działał przez cztery lata głównie na terenie Gdyni - Witomino, czyli w rejonie zamieszkania większości oskarżonych.

Według śledczych kierowali nim trzej bracia B. - synowie byłego policjanta, określanych jako "Braciaki" lub "Święta Trójca". Założycielem i szefem, który rządził grupą twardą ręką był 31-letni Aleksander B. ps. „Złoty", z wykształcenia pedagog. Przestępczą strukturą pomagali mu zarządzać dwaj bracia: Leszek i Paweł.

Aleksander "zarządzał" dziewczynami, decydował o dniach wolnych i kierował współpracą z innymi grupami i ekspansją. Leszek - jak księgowy - kontrolował wpływy do kasy, a Paweł był ich prawą ręką.

Młode kobiety były biciem i groźbami zmuszane do prostytucji. Wykorzystywano ich trudną sytuację finansową. – Zdarzało się, że najpierw pożyczano kobietom pieniądze, a potem okazywało się, że ich dług urósł do astronomicznych rozmiarów i jedynie pracując w agencji mogły go spłacić  –opowiadali śledczy. Dodają, że w razie nieposłuszeństwa kobiety były bite, to samo spotykało klientów, którzy mieli zastrzeżenia do wysokości żądanych od nich zapłaty za usługę

Praca kobiet była precyzyjnie zorganizowana. Prostytutki miały stały cennik usług i dostawały określoną część zarobionych pieniędzy - reszta szła na konto grupy. Kobietom potrącano część zarobku, kiedy np. odmawiały wyjazdu do klienta lub wychodziły poza agencje bez zezwolenia. Przez cztery lata grupa „zarobiła" niemal 6 mln zł.

Reklama
Reklama

„Braciaki" zarządzali bezpośrednio czterema agencjami. W każdej pracowało od sześciu do siedmiu kobiet. Przez cztery lata zdaniem śledczych przez te agencje przewinęło się około 70 kobiet.

Oprócz prowadzenia własnych agencji w Gdyni gang „nadzorował" też konkurencyjne przybytki w tym mieście, pobierał haracze od prostytutek. W razie odmowy niszczył konkurentów. Bracia zamierzali rozwinąć skrzydła – planowali ekspansję i objęcie ochroną agencji towarzyskich na terenie Malborka i Starogardu Gdańskiego.

W gangu Braciaków obowiązywały rządy twardej ręki. – To była wręcz sekta – mówili policjanci pracujący przy sprawie.

Wobec pracujących kobiet i ochroniarzy zdarzały się kary finansowe, szantaże, a nawet bicie. Według relacji śledczych, kobiety kupowały Braciakom drogie prezenty, stawiały obiady czy nawet tatuowały na swoich ciałach napisy w rodzaju "Kocham Braciaków", "Niewolnica Pana Olka" czy "Wierna suka Leszka".

Gang został rozbity przez CBŚ jesienią 2013 roku. Łącznie na ławie oskarżonych zasiądzie dziś 21 osób, które odpowiadają w sumie za 59 przestępstw. Członkom grupy grozi do 15 lat więzienia.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Warszawa
Kolejne dziesiątki milionów w remont Sali Kongresowej. Termin otwarcia się oddala
Kraj
Czeski RegioJet wycofuje się z przyznanych połączeń. Warszawa najbardziej dotknięta decyzją
Kraj
Warszawiacy zapłacą więcej za wywóz śmieci. „To zwykły powrót do starych stawek”
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Kraj
Zielone światło dla polskiej elektrowni jądrowej i trzęsienie ziemi w PGE
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama