Kształt list PiS do Sejmu najlepiej podsumowuje nasza rozmowa z doświadczonym działaczem: – Gdyby notowania były niższe, to ruchy byłyby bardziej finezyjne. A tak zwyciężyło przekonanie, że nawet konia można wystawić i wygra się siłą rozpędu.
Okres, gdy sondaże pokazują, że PiS ma szanse na samodzielne rządy, prezes Jarosław Kaczyński uznał za moment, w którym może załatwić kilka wewnętrznych problemów. W ten sposób usunął z list byłego rzecznika i jednego z głównych autorów zwycięskiej kampanii Andrzeja Dudy – Marcina Mastalerka.
Ruch dosyć ryzykowny, bo powodzenie całej operacji zależy wyłącznie od postawy tego drugiego. Spór z jedną z twarzy PiS w środku kampanii mógłby całkowicie odwrócić uwagę od przekazu wyborczego ugrupowania.
Dlaczego Kaczyński usunął Mastelarka? Twierdzi, że w kampanii Dudy był wobec niego nielojalny i obraził go, w czasie gdy torpedował pomysły upadłej gwiazdy prawicy Jacka Kurskiego (jego też prezes nie umieścił na listach, a potem poddał tę decyzję pod głosowanie). Prezes PiS ma też opowiadać współpracownikom, że Mastalerek próbował wyciąć go z procesu decyzyjnego w kampanii Dudy.
Na posiedzeniu komitetu Kaczyński miał stwierdzić, że „do tej pory go wielokrotnie obrażano, ale robili to ludzie z PO, lecz teraz zrobiła to osoba z wewnątrz". Tej urazy postanowił nie przepuścić.
Zaskoczenie po decyzji w sprawie Mastalerka pogłębia fakt, że jest on najbliższym współpracownikiem kandydatki PiS na premiera Beaty Szydło i odpowiada za większość działań promocyjnych w trwającej kampanii.
Tym samym Kaczyński uznał, że może pozwolić sobie na wystawienie jej na atak rywali, którzy już wcześniej przekonywali, że nie ma w partii nic do powiedzenia. Zostawił jej jednak furtkę, publicznie deklarując, że to od niej będzie zależeć, czy Mastalerek nadal będzie w obozie PiS jako członek ewentualnego rządu. Ona sama pytana przez dziennikarzy mówi, że pozostanie on w jej najbliższym otoczeniu.