Na środowym posiedzeniu Rady Naczelnej PO delegaci uchwalili kształt list wyborczych partii rządzącej. W dokumencie znalazło się nazwisko Grzegorza Napieralskiego, wiceszefa Biało-Czerwonych, który otrzymał poparcie Platformy i wystartuje do Senatu z okręgu Szczecińskiego.
Decyzja Napieralskiego nie odzwierciedla jednak stanowiska partii - wynika z oświadczenia, które "Rzeczpospolita" dostała od Biało-Czerwonych.
"Dwa miesiące temu partia Biało-Czerwoni powstała po to, żeby zmienić polską politykę, wprowadzić do niej świeże twarze i nową jakość. Wciąż uważamy, że demokracja, wolność, uczciwość i tolerancja są najważniejszymi drogowskazami. Dlatego nie skorzystaliśmy z żadnej z ofert, które otrzymaliśmy, w tym z oferty Zjednoczonej Lewicy, drugiej Zjednoczonej Lewicy oraz Platformy Obywatelskiej, by wejść na ich listy" - czytamy w komunikacie, pod którym podpisali się przewodnicząca Aleksandra Popławska,wiceprzewodniczący Andrzej Rozenek, sekretarz generalny Tomasz Sybilski, skarbnik Sławomir Kopyciński oraz przewodniczący koła poselskiego Jacek Najder.
Liderzy Biało-Czerwonych podkreślają, że "skuteczność w polityce jest wartością, ale nie może być osiągana za wszelką cenę".
"W związku z dzisiejszą informacją o kandydowaniu przez Grzegorza Napieralskiego z listy Platformy Obywatelskiej do Senatu RP, oświadczamy, że nie oznacza to jakiegokolwiek poparcia Biało-Czerwonych dla Platformy Obywatelskiej. Jest to samodzielna decyzja Grzegorza Napieralskiego, któremu życzymy sukcesu wyborczego" - zaznaczają Biało-Czerwoni.