Szułdrzyński: Lęk przed obcym i duma elit

Uchodźcy są przedmiotem jednej z najbardziej cynicznych i nacechowanych hipokryzją dyskusji w polskiej debacie publicznej.

Aktualizacja: 23.09.2015 07:07 Publikacja: 22.09.2015 20:17

Michał Szułdrzyński

Michał Szułdrzyński

Foto: Fotorzepa

Mimo moralnego tonu, jaki w niej dominuje, większość ugrupowań, a na pewno dwa główne, usiłuje rozegrać tę partię tak, by odnieść maksymalną korzyść lub zmniejszyć straty.

Z pozoru w najlepszej sytuacji jest PiS, którego stanowisko jest najbardziej klarowne. Partia Jarosława Kaczyńskiego sprzeciwia się nie tylko mechanizmowi obowiązkowych kwot uchodźców przyjmowanych przez kraje UE, ale w ogóle nie chce przyjmować do Polski muzułmanów. Odwołuje się do tkwiącego gdzieś głęboko wzorca etnicznej i religijnej jednorodności. Kolejne sondaże pokazują, że większość Polaków wcale nie patrzy życzliwie na obcych przybyszów.

Ale w niedawnym ostrym, antyimigranckim wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego w Sejmie tkwi jeszcze inna polityczna kalkulacja. Miesiąc przed wyborami PiS nie mogło pozwolić, by na kryzysie imigranckim wzmocniły się inne siły polityczne z prawej strony. Z punktu widzenia Janusza Korwin-Mikkego czy sprzymierzonego z Pawłem Kukizem Ruchu Narodowego obecny kryzys to wymarzona szansa. Dość spojrzeć, jak rośnie poparcie dla partii antyeuropejskich w innych krajach UE.

Dla PiS byłoby to zagrożenie, bo utrata kilku punktów procentowych poparcia mogłaby uniemożliwić mu powrót do władzy.

Dlatego postanowiło na chwilę pożegnać się z centrową kampanią wyborczą, której twarzą była Beata Szydło. Nie przypadkiem podczas sejmowej debaty głos zabrał sam Jarosław Kaczyński, który wcześniej unikał wystąpień, by nie zrazić umiarkowanych wyborców, jacy zaczęli przepływać do PiS po wiktorii Andrzeja Dudy.

Ta taktyka jest obarczona sporym ryzykiem. Po pierwsze, powrót Kaczyńskiego to prezent dla jego politycznych przeciwników – dość spojrzeć na elektorat negatywny tego polityka. Może to skutkować ucieczką umiarkowanych wyborców. Po drugie, PiS ryzykuje, dając sobie przypiąć ksenofobiczną i antyimigrancką łatkę. Wystawia się także na zarzut, że gra na niskich uczuciach i lękach. Nawet jeśli większości społeczeństwa może się podobać to stanowisko, polityczna poprawność odgrywa rolę w kampaniach wyborczych. To zaś dobra wiadomość dla PO, która jest w znacznie trudniejszej sytuacji.

Stanowisko tej partii jest złożone. Początkowo rząd sprzeciwiał się przyjęciu imigrantów. Miał inną retorykę, ale w treści niewiele różnił się od PiS. Później stanowisko rządu ewoluowało, choć pozostaje niespójne. Z jednej strony gabinet Ewy Kopacz negocjuje z innymi państwami UE, a z drugiej nie chce ignorować społecznych emocji.

Odwoływanie się do humanistycznych haseł nie oznacza, że polityka PO jest mniej wyrachowana. Antyimigrancka szarża PiS była dla Platformy wygodna, ponieważ partia ta nie musi się opowiadać za uchodźcami, wystarczy, że potępi PiS i ukaże się jako ugrupowanie wrażliwe i proeuropejskie.

Ale PO ma kilka problemów. Przede wszystkim taki, że Ewa Kopacz wcale nie ma wizerunku twardego lidera. Dość przypomnieć, że zaczęła swoje urzędowanie od stwierdzenia, że jako kobieta w chwili zagrożenia schowałaby się w domu i zaryglowała drzwi.

W dodatku lewe skrzydło PO (co widać było podczas głosowania w Parlamencie Europejskim, gdy czwórka posłów zagłosowała za obowiązkowymi kwotami dla państw, czemu sprzeciwia się rząd) oraz część sprzyjających jej środowisk intelektualnych i medialnych zaczyna lekceważyć społeczne lęki i obawy. W PO, która dość dobrze rozpoznawała emocje społeczne, coraz częściej można usłyszeć nutę narzekań na ciemny naród, który boi się obcych. To przypomina lata 90., gdy elity upajały się swoją wyższością nad masami narzekającymi na koszty transformacji.

I te, i tamte lęki oraz frustracje są jednak faktem. Można próbować je przezwyciężać za pomocą kampanii informacyjnych, ale nie można od nich abstrahować, szczególnie podejmując polityczne decyzje. Los Unii Wolności, symbolu wyobcowania elit, powinien się stać dla PO memento.

Mimo moralnego tonu, jaki w niej dominuje, większość ugrupowań, a na pewno dwa główne, usiłuje rozegrać tę partię tak, by odnieść maksymalną korzyść lub zmniejszyć straty.

Z pozoru w najlepszej sytuacji jest PiS, którego stanowisko jest najbardziej klarowne. Partia Jarosława Kaczyńskiego sprzeciwia się nie tylko mechanizmowi obowiązkowych kwot uchodźców przyjmowanych przez kraje UE, ale w ogóle nie chce przyjmować do Polski muzułmanów. Odwołuje się do tkwiącego gdzieś głęboko wzorca etnicznej i religijnej jednorodności. Kolejne sondaże pokazują, że większość Polaków wcale nie patrzy życzliwie na obcych przybyszów.

Pozostało 84% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej