"Je suis menel" - piszą mieszkańcy Łodzi na swoich portalach społecznościowych, wzorem sławnego już "Je suis Hebdo". Prezydent miasta, Hanna Zdanowska mówi, że jest jej przykro. Łodzianie wypisują obraźliwe dla Lindy hasła także na murach domów, które służą za tło najnowszego filmu Andrzeja Wajdy "Powidoki", w którym aktor gra główną rolę. Utrudniają też pracę całej ekipie - oprócz obelg, filmowcy muszą wysłuchiwać odtwarzanej na cały regulator muzyki disco polo. Gdy rozpoczynają się zdjęcia, muzyka gra coraz głośniej.
Konflikt narasta. Filmowcy przepraszają za Lindę: - Kiedy to usłyszałem, pomyślałem sobie, Boguś, co ty wygadujesz - mówił TVN24 producent powstającego filmu Michał Kwieciński. Nawet reżyser próbuje załagodzić sprawę mówiąc, że nikt nie chciał złego słowa o Łodzi powiedzieć. Łodzianie, także ci pracujący przy produkcji filmu, mówią, że nie mają ochoty podawać ręki Lindzie.
Sam aktor jednak nie przeprasza: - Nie uważam, że kogoś obraziłem - mówi Bogusław Linda. - To słowa wyrwane z kontekstu - broni się, a winę za wszystko zrzuca na dziennikarzy. - Chciałem tylko powiedzieć, że żal mi ludzi, którzy stracili pracę z powodu upadku łódzkiej wytwórni filmowej. Że nie ma już kultury w Łodzi i to mnie boli - mówił podczas konferencji z okazji zakończenia zdjęć do filmu.
"Powidoki" to film o Władysławie Strzemińskim, wybitnym polskim artyście, awangardziście, który wiele lat mieszkał w Łodzi, a dziś jest patronem Akademii Sztuk Pięknych. Film miał mieć dofinansowanie ze strony miasta Łodzi. Czy je dostanie? - Ta decyzja jeszcze nie zapadła. Podejmie ją Łódzka Komisja Filmowa - powiedziała TVN24 prezydent Łodzi.